poniedziałek, 29 lutego 2016

Sałatka jarzynowa

Kto jej nie zna? Kto jej nie jadł? Kiedyś była królową wszystkich imprez. A teraz?....
Teraz jest dalej ulubioną sałatką, która przeszła wiele metamorfoz. Jest na tyle uniwersalna, że może być bazą do której dodajemy ulubione smakołyki.
Ja np. wolę kukurydzę zamiast groszku, ogórki z zalewy musztardowej, zamiast kiszonych. Nie dodaję pietruszki ani selera. No, chyba że są z rosołu. Wtedy dodaję odrobinę dla smaku.
Ale podstawą zawsze są ziemniaki, jajka i marchewka.
Tak więc przed Wami mój ulubiony przepis na klasyczną sałatkę jarzynową. A Wy jaką lubicie najbardziej?
 
Składniki:
3 marchewki
3 ziemniaki
1 jabłko
4 jajka
mała puszka kukurydzy (140 g masy netto)
1 mała cebula
1 łyżka gęstej śmietany
1 łyżeczka musztardy (dodałam miodową)
sól i pieprz
 
Wykonanie:
Ugotowałam jajka na twardo,  ziemniaki (w mundurkach) i marchewkę.
Po wystudzeniu pokroiłam w drobną kostkę i przełożyłam do dużej miski.
Cebulę posiekałam i przelałam wrzątkiem na sitku.
Kukurydzę odsączyłam z zalewy.
Ogórki i jabłka pokroiłam w kosteczkę.
Wszystko razem przełożyłam do miski.
Majonez, śmietanę, musztardę przełożyłam do miseczki, oprószyłam pieprzem i przyprawiłam do smaku solą. Wymieszałam.

Wszystkie składniki sałatki wymieszałam. Wstawiłam do lodówki na pól godziny.

Sałatkę można dowolnie udekorować i podać na stół. Moją dekoracją było starte na tarce żółtko i białko jajka

 

Moja sałatka już zjedzona. Wam też serdecznie ją polecam i życzę SMACZNEGO! Krys
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz... 
 

sobota, 27 lutego 2016

Pizza

Czy macie swój ulubiony przepis na pyszną domową pizzę? Ja mam.  Ciasto, które jest bazą do mojej pizzy jest idealne. Dlaczego? Bo szybko się je robi i zawsze się udaje. Trzymając się dokładnie receptury uzyskujemy  wspaniałe ciasto, które po upieczeniu jest doskonałym spodem do pizzy. Ale oczywiście pizzę trzeba obłożyć ulubionymi dodatkami.  Dzisiaj proponuję Wam najłatwiejszą, najpopularniejszą pizzę z dodatkiem szynki, pieczarek i oliwek. Wierzch oczywiście jest przykryty serem...
Lubicie taką?


  
 
 
 
Składniki na 4 szt.: *
600 g mąki pszennej (użyłam luksusową typ 550) + trochę do podsypania
25 g świeżych drożdży
400 ml wody mineralnej niegazowanej
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
2 łyżki oliwy
 
 
 
 
 





Składniki sosu:
puszka (400 g) pomidorów bez skórki
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
1 łyżeczka oregano
1 łyżeczka bazylii
szczypta soli

 
 
 
 
 
 
 
Do obłożenia:
200 g szynki pokrojonej w paseczki
400 pieczarek
200 g twardego sera
oliwki
2 cebule
1 oliwy
do dekoracji świeże zioła: oregano i bazylia

 
 
 
 
Wykonanie:
Najpierw zrobiłam rozczyn. W miseczce roztarłam rozkruszone drożdże z cukrem, zalałam 1/3 ilości letniej wody. Wymieszałam i odstawiłam na 15 minut.

Ciasto można wyrabiać ręcznie. Ja wyrabiałam za pomocą miksera przy użyciu haka do wyrabiania ciast drożdżowych.

Mąkę wsypałam do miski, dodałam pozostałe składniki i rozczyn drożdżowy. Wszystko wymieszałam i wyrobiłam. Ciasto musi być bardzo dobrze wyrobione i nie może kleić się ani do miski ani do rąk.

Pozostawiłam do wyrośnięcia na około 1 godzinę.


Przygotowałam sos:
Czosnek przecisnęłam przez praskę.
W rondlu rozgrzałam oliwę i wrzuciłam czosnek. Chwilę przesmażyłam i dodałam pozostałe składniki. Wymieszałam i gotowałam na małym gazie około 15-20 minut. W tym czasie płyn z sosu zredukował się do minimum a sos powinien zgęstnieć. Po wystudzeniu zmiksowałam blenderem.
 

Cebulę pokroiłam w krążki. Na patelni rozgrzałam 1 łyżkę oliwy i wrzuciłam cebulę. Smażyłam krótko, ponieważ cebula ma się lekko zeszklić.  Nie kładę surowej cebuli na pizzę. Wolę taką zeszkloną.  

Ciasto pięknie wyrosło. Podwoiło a może nawet potroiło swoją objętość.
 

Piekarnik włączyłam na 220 °C (termoobieg). Pizza musi piec się krótko w wysokiej temperaturze.

Ciasto Przełożyłam na deskę, podsypałam mąką i lekko zagniotłam odpowietrzając. Podzieliłam na 4 równe części.
 
* Z tej ilości ciasta można zrobić 4 pizze z cienkimi spodami. Można zrobić dwie a resztę ciasta włożyć do lodówki i z powodzeniem zrobić na drugi dzień 2 pizze np. z innym obłożeniem. Można też zrobić jedną dużą w prostokątnej foremce na grubym spodzie.


Kulę ciasta  rozpłaszczyłam ręką nadając mu kształt koła.

Foremkę wyłożyłam papierem do pieczenia  i przełożyłam ciasto. Ugniotłam dłonią  formując tak, żeby przybrało kształt foremki. Podniosłam wyższy rant.
 

Spód pizzy posmarowałam sosem.
 
 
Rozłożyłam szynkę, cebulę, pokrojone w plasterki pieczarki. Rozłożyłam kilka oliwek i całość obsypałam startym na tarce serem.


Pizzę wstawiłam do piekarnika na 10 minut. Trzeba obserwować jak się piecze. Rant ma się lekko zarumienić , ser powinien się zacząć topić.

Moja pizza upiekła się dokładnie tak jak chciałam. Miała cienki spód, była lekko chrupiąca z ciągnącym się serem i kiedy trzymałam ją w dłoni nie łamała się. Po prostu idealna.
Pizzę po wyjęciu z piekarnika przełożyłam na talerz, pokroiłam na porcje i podałam, bo właśnie taka prosto z pieca jest najsmaczniejsza
Po upieczeniu można udekorować liskami świeżej bazylii i oregano.

 
 
 

Jeśli macie ochotę na taką właśnie pizzę to zachęcam do zrobienia i ... życzę SMACZNEGO! Krys

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...  


czwartek, 25 lutego 2016

Kotlety schabowe zapiekane pod pierzynką z pieczarek i sera

Co zrobić, żeby urozmaicić smak kotleta schabowego różnymi dodatkami, nie zawijając go w roladę?  W dodatku musi ładnie wyglądać na półmisku. Bo to ma być kotlet schabowy na niedzielę i na co dzień...
Mam rozwiązanie, które powinno zaspokoić nawet wybrednych smakoszy i  wyzwania kulinarne każdej pani domu
 

 
Składniki:
600 g schabu wieprzowego bez kości
250 g pieczarek
2 cebule
2 ząbki czosnku (brak na zdjęciu)
2 jajka
bułka tarta
½ łyżeczki oregano
½  łyżeczki tymianku
¼ łyżeczki rozmarynu
sól i pieprz
serek topiony (włożyłam do zamrażarki)
olej do smażenia (brak na zdjęciu)

 
Wykonanie:
Schab po opłukaniu osuszyłam papierowym ręcznikiem i ukroiłam z niego 4 kotlety.
Każdy włożyłam do woreczka foliowego. To pozwoliło mi zabezpieczyć przed rozpryskiwaniem podczas rozbijania tłuczkiem.
 

Rozbite tłuczkiem kotlety doprawiłam solą i oprószyłam pieprzem z obu stron. Przełożyłam  na talerz, przykryłam folią i wstawiłam na 30 minut do lodówki.
 
Przygotowałam panierkę:
Do miseczki wbiłam jajka. Rozkłóciłam widelcem.
Na talerz wysypałam bułkę tartą.
Kotlety wyjęłam z lodówki.
Na rozgrzaną patelnię wlałam tyle oleju, żeby jego poziom sięgał do połowy smażonych kotletów.
Kotlety panierowałam najpierw w jajku a potem w bułce tartej.
 

Trzeba pamiętać, żeby kotlety dokładnie zanurzyć w jajkach a potem dokładnie obtoczyć w bułce. Nie należy dociskać  ręką kotletów do panierki. Wszystko powinno samo przylgnąć do kotleta.
 
Kotlety smażyłam od razu na rozgrzanym tłuszczu na rumiano z obu stron.
 
 

Po usmażeniu przełożyłam je na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia.
Cebulę pokroiłam  w kosteczkę,  pieczarki  w plasterki a czosnek bardzo drobno posiekałam.
Na rozgrzanym na patelni oleju zeszkliłam cebulę, wrzuciłam czosnek a za chwilę dodałam pieczarki. Wymieszałam, podsmażyłam około 5 minut. Przyprawiłam solą i pieprzem. Wsypałam oregano, tymianek i rozmaryn.
 

Wymieszałam i po chwili zdjęłam patelnię z gazu.
Piekarnik nagrzałam do temperatury 180 °C.
Na każdym kotlecie ułożyłam porcję pieczarek z przyprawami.
Z zamrażarki wyjęłam serek topiony i starłam na tarce bezpośrednio na kotlety.
Foremkę  z kotletami włożyłam do piekarnika na 15 minut.
 

Kiedy ser się lekko przyrumienił wyjęłam kotlety i od razu podałam gorące.
 

 

 

Jeśli te schabowe przypadły Wam do gustu, to się cieszę i życzę SMACZNEGO! Krys

 
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...  


wtorek, 23 lutego 2016

Wątróbka z papryką

W weekend, kiedy mam więcej czasu przygotowuję śniadanie, które wymaga czasu ale pozwala też celebrować to co smakuje najlepiej. Na takie weekendowe śniadania często robię szakszukę albo właśnie wątróbkę z papryką
 


 
 
 
Składniki :
400 g wątróbki drobiowej
2 średnie cebule
szczypiorek z cebulką
1 czerwona papryka
2 łyżki masła klarowanego
sól
pieprz
odrobina wody
 
  
 
 
 
 
 
Wykonanie:
Wątróbki oczyściłam z błonek i opłukałam.
Cebulę pokroiłam w talarki.
Szczypiorek posiekałam razem z cebulką.
Paprykę pokroiłam w paseczki.
 
 
 
 
 
Na gorącej patelni roztopiłam łyżkę masła. Wrzuciłam cebulę. Podlałam odrobiną wody. Cebula ma się udusić a nie zeszklić.
Lekko posoliłam i oprószyłam pieprzem. Przykryłam przykrywką  i dusiło się 5  minut na małym gazie.
Do cebuli wsypałam pokrojoną paprykę i szczypiorek. Wymieszałam. Jeśli jest zbyt gęste można dolać znów odrobinę wody.
Teraz jest moment, żeby doprawić do smaku solą i pieprzem przed przełożeniem wątróbki, ponieważ wątróbki się nie soli, bo robi się twarda.
 

 W tym czasie na drugiej patelni na dużym gazie roztopiłam pozostałe masło. Włożyłam wątróbki i szybko smażyłam z każdej strony. Zmniejszyłam gaz i przykryłam przykrywką. Trzeba sprawdzać podczas smażenia, żeby się lekko zrumieniły.
Dobrze jest sprawdzić patyczkiem, wkłuwając w wątróbkę i jeśli nie wypływa z niej krew, to znak że już są usmażone.
Dobrze wysmażona wątróbka, która smakuje mi najbardziej to taka, która jest usmażona na wierzchu, miękka w  środku i nie wypływa z niej krew.
Na patelnię z wątróbką przełożyłam cebulę z papryką. Wymieszałam i dusiłam jeszcze ok. 2 minuty pod przykryciem.
 

Zdjęłam z gazu i od razu podałam jeszcze gorące. Najbardziej smakują ze świeżym pieczywem.

 


 
Myślę, że skusicie się i zrobicie dla siebie i swoich najbliższych taką wątróbkę. Jest wspaniała. Przekonajcie się... A ja  życzę SMACZNEGO! Krys
 
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz... 

niedziela, 21 lutego 2016

Jubileuszowy tort z kremem kawowo-śmietankowym

Jak ten czas leci!!!  Już 3 lata jestem z Wami i dla Was.
Kochani,  mój blog powstał dokładnie 3 lata temu. Kiedy minęła pierwsza rocznica nie spodziewałam się, że będzie druga... a o trzeciej to już nawet nie myślałam.
A jednak jest trzecia rocznica, bo jesteście Wy. Mój blog istnieje dzięki Wam.
Przez ten czas doczekał się ponad 4 mln odsłon. Dziękuję że tutaj zaglądacie, że komentujecie moje posty, bo właśnie min. te komentarze są dla mnie motorem napędowym do dalszego bogowania.
Dzisiaj na ten jubileusz specjalnie przygotowałam tort, którego recepturę wmyślałam podczas jego tworzenia. Może się wydawać skomplikowana i długa, ale inaczej się nie dało. Tort musiał być smaczny i musiał się jakoś prezentować. W końcu to tort jubileuszowy. To tort dla szczególnych gości. Dla Was, moich wiernych czytelników

 tortownica średn.  26 cm
 


Składniki na biszkopt:
6 jajek o temperaturze pokojowej
140 g cukru
110 g mąki pszennej tortowej
2 łyżki kakao
2  łyżeczki proszku do pieczenia
4 łyżki oleju rzepakowego
 




Składniki na krem kawowy:
750 ml mleka
2 łyżki kawy rozpuszczalnej
2 opakowania budyniu śmietankowego
2 łyżki kawy cappuccino waniliowe
350 g masła
4 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
¼ łyżeczki spirytusu









Składniki na krem śmietankowy:
500 ml zimnej śmietany kremówki  (30%)
2 łyżki cukru pudru
sok z cytryny
1 łyżka żelatyny





Składniki na poncz:
¾ szklanki wody
1 łyżka cukru
1 łyżeczka spirytusu
sok z połowy cytryny
 
Wykonanie biszkoptu:
Do misy miksera wsypałam cukier i cukier waniliowy. Wbiłam całe jajka i zmiksowałam na bardzo puszysty krem. Miksowałam końcówką do ubijania piany na najwyższych obrotach.


Suche składniki wymieszałam i wsypałam do ubitych jajek, wlałam olej i delikatnie ale dokładnie wymieszałam szpatułką.
 

Piekarnik włączyłam na 180 °C.
Tortownicę wysmarowałam tłuszczem a spód wyłożyłam papierem do pieczenia.
Masę biszkoptową przelałam do tortownicy i wstawiłam do gorącego piekarnika na 50 minut. Najlepiej zrobić test suchego patyczka.
Pięknie się upiekł.


Upieczony biszkopt wystudziłam i wyjęłam z tortownicy.
Przełożyłam na kratkę. Zostawiłam do następnego dnia.
 
Zrobiłam masę do tortu. Najpierw kawową.
W ¾ szklanki mleka rozpuściłam budyń śmietankowy.
Jeśli użyjecie budyń bez cukru to trzeba dodać 2 łyki cukru i wymieszać z proszkiem budyniowym.
Resztę mleka zagotowałam w garnku z grubym dnem, żeby się nie przypaliło.
Kiedy mleko się zagotowało, wlałam przygotowany proszek budyniowy  i nie przerywając mieszania ugotowałam budyń.
Kawę wymieszałam z  niewielką ilością gorącej wody i wlałam do budyniu. Dokładnie wymieszałam i odstawiłam do wystudzenia. Jeśli budyń przykryjecie folią tak, aby stykała się z powierzchnią budyniu nie utworzy się na kożuch. Ja tak właśnie zrobiłam.


Masło utarłam na puch stopniowo dodając  cukier puder.
Nie przerywając ucierania, dodawałam po łyżce wystudzony budyń.
Na koniec wsypałam kawę cappuccino i dodałam spirytus.
Wymieszałam i... krem kawowy gotowy.


Czas na  masę śmietankową:
Żelatynę rozpuściłam w zimnej wodzie, kiedy napęczniała rozgrzałam ją w mikrofalówce, żeby nabrała płynnej konsystencji. Wystudziłam.
Śmietanę ubiłam na puch dodając pod koniec cukier puder i stopniowo sok z cytryny.
Żelatynę wymieszałam z  łyżką ubitej śmietany i przelałam do pozostałej śmietany. Delikatnie wymieszałam, żeby się dobrze składniki połączyły.


Biszkopt przekroiłam na 3 krążki.
Jeden krążek położyłam na paterę, skropiłam ponczem i rozsmarowałam na nim  połowę masy kawowej.
Przykryłam drugim krążkiem biszkoptu, nasączyłam ponczem i rozsmarowałam na nim połowę masy śmietankowej. Wygładziłam.
Na koniec położyłam ostatni, trzeci krążek. Skropiłam ponczem i samą górę pokryłam resztą masy kawowej.
Pozostałą masą śmietankową posmarowałam boki tortu.

Pozostało tylko udekorować mój tort.
W tym momencie zawsze mam dylemat. Nigdy nie wiem jak mój tort będzie wyglądał. Pomysły przychodzą mi głowy w trakcie upiększania.


Moje torty rzadko dekoruję masą. Wolę, żeby były delikatniejsze w smaku. Sam środek ma tyle pyszności, dlatego wolę, żeby dekoracja była lekka. Jak Wam się podoba? 


Jeśli ten tort Was zainspiruje i kiedyś zrobicie taki lub podobny, zapewniam że Wasz trud się opłaci a goście poproszą o dokładkę.





Polecam ten tort na imieniny, na urodziny... albo po prostu na niedzielę. Życzę SMACZNEGO! Krys

Mój tort zabrałam do Przesieki (w Karkonoszach), gdzie wspólnie z naszymi przyjaciółmi został zjedzony... do ostatniego okruszka :)




Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...