niedziela, 12 lipca 2020

Nalewka z wiśni

Kiedy pojawiają się wiśnie w ogrodzie, na straganie... zaczynamy robić przetwory. Oprócz dżemów, galaretek i konfitury warto pomyśleć również o nalewce. W zimie jak znalazł. Pięknie wygląda, wspaniale pachnie i potrafi zaszumieć w głowie.  
A jeśli zapełnicie więcej takich buteleczek z pyszną nalewką, warto obdzielić nimi przyjaciół. Z pewnością się ucieszą :)






Składniki:
1,2 kg wiśni wydrylowanych + kilka wiśni z pestkami
500 ml spirytusu 95%
250 ml zimnej, przegotowanej wody
500 g cukru






Wykonanie:
Kupiłam 1,5 kg wiśni, opłukałam, odrzuciłam niektóre a resztę wydrylowałam. Zrobiłam to za pomocą plastikowej rurki do napojów.


Szybko się robi i nie szarpie owoców, jak przy użyciu drylownicy. Z 1,5 kg  zostało 1,2 kg.
Wiśnie wsypałam do dużego słoja. Dodałam jeszcze kilka sztuk wiśni z pestkami dla lepszego smaku.
Spirytus wymieszałam z wodą i zalałam owoce.
Słój zamknęłam i odstawiłam w ciemne, ciepłe miejsce na 6 tygodni.


Po 6 tygodniach zlałam nalew ze słoja do osobnego słoika i odstawiłam.
Pozostałe w słoju owoce zasypałam cukrem. Ponownie odstawiłam na kilka dni w ciemne miejsce, żeby cukier się rozpuścił i żeby wytworzył się sok.
Dobrze jest co kilka dni zakołysać  słojem, żeby jego zawartość dobrze wymieszać.


Kiedy już cukier się rozpuścił, zawartość słoja  przecedziłam przez sitko, zostawiając na nim wiśnie, żeby dobrze obciekły


Sok  połączyłam z nalewem, który wcześniej zostawiłam w słoiku.
Wymieszałam i przefiltrowałam. Można to zrobić przez gazę złożoną dwu lub trzykrotnie. Wówczas nasza nalewka będzie bez osadu.
Gotową nalewkę rozlałam do butelek.
Na butelki przykleiłam nalepki z wydrukowaną nazwą nalewki, datą zrobienia i logo mojego bloga.


Nalewka ma piękną, czerwoną barwę, jest klarowna i ma wyrazisty smak.
Tak przygotowana nalewka powinna postać przynajmniej pół roku, żeby można było ją zdegustować.


Myślę, że pokusicie się i zrobicie taką nalewkę, żeby rozkoszować się nią w długi jesienne i zimowe wieczory. Polecam i... CIN, CIN! Krys

Przepis przygotowałam w zeszłym roku. Kiedy moja nalewka była już gotowa do zaprezentowania na blogu, po wiśniach prawie nie było śladu, postanowiłam więc poczekać rok.  Dlatego teraz spieszę czym prędzej, żebyście (jeśli macie ochotę) zdążyli zrobić tę smaczną nalewkę.


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...