Niepocieszona faktem, że wszystkie korzenne rogaliki i pierniczki zostały z apetytem zjedzone, że na Święta pozostaniemy bez drobnych ciasteczek, postanowiłam podjąć próbę upieczenia i przechowania do Świąt chociaż namiastki pierniczków. Bo nic tak nie poprawia nastoju w Święta jak ciasto pachnące korzenną przyprawą, imbirem, miodem. W książce „Domowe wypieki” natknęłam się na przepis na pierniczki czekoladowo-imbirowe. Wydał mi się ciekawy ze względu na zawartość imbiru w składzie ciasta. Mogę stwierdzić krótko: wybór okazał się trafny, a ja zadowolona, że przy okazji mogę podzielić się również z Wami tym przepisem. Jeśli jeszcze nie zdecydowaliście się jakie pierniczki upiec, proponuję właśnie te ponieważ zachowują długo świeżość :)
(Wychodzi ok. 30 szt.)
Składniki:
12,5 dag masła
20 dag miałkiego cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego
2 łyżeczki sproszkowanego
imbiru
4 jajka
25 dag mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do
pieczenia
25 dag startej na tarce
czekolady (min. 60%)
20 dag rodzynek
15 dag twardej czekolady (min.
60%)
do dekoracji:
owoce kandyzowane, imbir kandyzowany, wisienki koktajlowe
Wykonanie:
Do misy miksera włożyłam miękkie
masło i utarłam na puszystą masę. Cukier, cukier waniliowy oraz imbir wymieszałam i przesypałam do misy z masłem.
Nie przerywając ucierania wbijałam
kolejno wszystkie jajka.
Mikser ustawiłam na niskie
obroty. Mąkę przesiałam razem z proszkiem do pieczenia i wsypywałam partiami do
masy cały czas miksując. Wsypałam startą czekoladę. Rodzynki pokroiłam na małe
kawałeczki i na koniec przesypałam do masy. Wymieszałam. Masa miała gęstą konsystencję.
Piekarnik nastawiłam na 190 °C.
Blaszkę wysmarowałam masłem.
Masę przełożyłam do blaszki.
Wyrównałam wierzch i wstawiłam do piekarnika na 25 minut. Piekło się do „suchego
patyczka”. Po upieczeniu wyjęłam z piekarnika. Wyłożyłam na kratkę do wystudzenia.
W miseczce umieszczonej na rondelku z wrzącą wodą rozpuściłam czekoladę.
Ciasto pokroiłam na kwadraciki o boku ok. 4 cm. Każdy kawałek ciasta smarowałam rozpuszczoną czekoladą. Po wystudzeniu udekorowałam.
Pierniczki są wyjątkowe w
smaku. Imbir w połączeniu z czekoladą okazał się delikatnie słodko-gorzki.
Spróbujcie upiec, zjeść i ... określić ich smak. Życzę SMACZNEGO! Krys
Krys, to są małe, wspaniałe cudeńka:) Aż szkoda zjadać :)
OdpowiedzUsuńświetne się udały! ciekawe, czy doczekają do Świąt, bo u nas to pewnie nic by z nich nie zostało:))
OdpowiedzUsuńTym razem zamknęłam w pudełku i schowałam :)
UsuńTakie pyszności pieczesz ,że wcale mnie nie dziwi że znikają w mig:) Pierniczki imbirowe zapewne też pyszne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPierniczki wyglądają przepięknie i pysznie. Nic tylko siadać i zajadać.
OdpowiedzUsuńKrysiu pierniczki wyglądają zjawiskowo!! pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńpożeraczom piernikowym mówimy nie! :D tak to właśnie jest, dlatego pierniczki robię też na ostatnią chwilę takie bez leżakowania:)
OdpowiedzUsuńjuż wszystkie zjedzone?! Hahah, przynajmniej wiadomo, ze smakowało ;D
OdpowiedzUsuńA ciasto prezentuje się pięknie: wilgotno, korzennie z odrobiną czekolady, mniam!
Pyszne :)! Zdrowych i Spokojnych Świąt życzę :)!
OdpowiedzUsuńPyszne pierniczki!! Krysiu,nominowałam Cię do Liebsteblog Award. Szczegóły na mojej stronce i Wesołych Swiat :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za nominację, serdecznie Cię pozdrawiam i również życzę Radosnych Świąt :)
Usuń