MENU...

czwartek, 1 sierpnia 2013

Profiteroles z czekoladą, nadziewane bitą śmietaną

Ostatnio byliśmy na urodzinach młodszej trzyletniej wnuczki Karinki. Był wspaniały tort i były Profiteroles z czekoladą nadziewane bitą śmietaną, które zrobiła moja córka. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie przywiozła przepisu na ten fantastyczny deser.
Profiteroles swoje korzenie czerpie z renesansu. Jest to jeden z popularniejszych deserów we Włoszech. Są również bardzo popularne  we Francji i Anglii.
Upiekłam te fantastyczne ptysie  a teraz przedstawiam Wam Kochani przepis. Zróbcie i przekonajcie się,  że nie są trudne do wykonania. A do tego takie smaczne :)  Polecam serdecznie.

 
Z tej porcji wychodzi 40-60 sztuk
w zależności od wielkości ptysiów
 
Składniki na ciasto ptysiowe:
100 g masła
200 ml wody
szczypta soli
1 łyżeczka cukru
4 jajka
1 szklanka mąki pszennej

Składniki na krem:
500 ml kremówki
2 łyżki cukru

 
Składniki na polewę czekoladową:
500 ml śmietanki kremówki
400 gr  czekolady (gorzkiej)
20 ml mleka

Wykonanie ptysiów:
Do garnka wlałam wodę, dodałam masło, cukier i sól. Kiedy woda się zagotowała, wsypałam przesianą mąkę i mieszałam drewnianą łyżką dokładnie, aby nie powstały grudki. Odstawiłam na chwilę z ognia, ponownie wymieszałam i znów postawiłam na gazie. Przez cały czas należy mieszać. Odstawiłam do wystudzenia.
  
 
Piekarnik nastawiłam na temperaturę 220  °C.
Do wystudzonego ciasta dodawałam jajka. Po jednym. Mieszałam. Każde następne wbijałam dopiero, kiedy poprzednie dobrze zostało wchłonięte przez ciasto.  Wymieszałam łyżką  i na koniec ciasto  stało się gładkie i lśniące.  
 
 
 
Ciasto przełożyłam  do rękawa cukierniczego i wyciskałam ptysie na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.


Piekłam 15 minut, zmniejszyłam temperaturę do 190 °C   i ustawiłam czas  jeszcze na  10 minut. Po czym wyłączyłam piekarnik i zostawiłam lekko uchylone drzwiczki. W tym czasie ptysie ostygły i mogłam przystąpić do dalszej pracy.
Takie ptysie bez nadziewania  można przechowywać w szczelnym pojemniku nawet dwa tygodnie. 
W każdym ptysiu najpierw zrobiłam od spodu otworki,  aby zmieściła się w nich końcówka szprycy. Następnie...
...zrobiłam krem:
Schłodzoną śmietankę ubiłam na niskich obrotach, dodając cukier. Kiedy osiągnęła konsystencję puszystego kremu, nałożyłam ją do rękawa cukierniczego i delikatnie wciskałam do ptysiów.
 
 
 
Ułożyłam je na półmisku. Nawet bez polewy czekoladowej bardzo ładnie się prezentowały. Ale w końcu to mają być Profiteroles, więc muszą być całe w czekoladzie. A więc do dzieła....
 
 

Przygotowałam polewę czekoladową:
Do rondelka wlałam śmietankę, dodałam mleko i połamaną na kawałeczki czekoladę . Wstawiłam na gaz i mieszałam do czasu rozpuszczenia się czekolady i połączenia wszystkich składników. Przestudzoną polewę wstawiłam do lodówki i kiedy zaczęła  gęstnieć zanurzałam ptysie kolejno w polewie i wyjmowałam przy pomocy dwóch widelców.


Ułożyłam na tacy do wyschnięcia.
 
 
A zaraz po tym przystąpiliśmy... do degustacji:) Były pyszne! 
 
 
 


Można jeszcze dowolnie udekorować, np. białą czekoladą...
 
 
 

Moje wyglądały tak jak na zdjęciach. Ale zapewniam Was, że nie ma to znaczenia jak udekorujecie. Są tak  smaczne i delikatne, że znikną z talerzyka w oka mgnieniu. Ja życzę SMACZNEGO! Krys
 

14 komentarzy:

  1. Jadłam być może podobne. Teraz się zbiorę i sama zrobię. Wyglądają rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale cudne. Poproszę o jednego, no ...może dwa? Iwa

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam na weselu mojej koleżanki we Francji i tam właśnie jadłam Profiteroles polane karmelem. Podane były na tacach ułożone w piramidki. Obok Twoich zdjęć przejść nie można obojętnie. Więc albo biorę jedną sztukę, albo zrobię całą tacę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profiteroles bardzo często podawane są we Francji właśnie na weselach. Układa się je w croquembouche czyli piramidy ptysiowe. Proponuję zrobić całą tacę, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pozdrawiam, Krys

      Usuń
  4. Coś dla łasuchów. Takie śliczne. Nie piekłam nigdy ptysiów, chociaż bardzo lubię. No i bita śmietana :)) moja ulubiona :) Oj, Krys, chyba wezwałaś mnie na ring. Jutro zrobię. "łasuszka"

    OdpowiedzUsuń
  5. Są mega pyszne. Byłam pod wrażeniem kiedy zjadłam je po raz pierwszy. W końcu postanowiłam, że zrobię je sama. I wtedy byłam pod jeszcze większym wrażeniem, że udało mi się :)
    Polecam ten deser - to jest rewelacja :)
    Nina

    OdpowiedzUsuń
  6. Są tak pyszniutkie, że poproszę chociaż wirtualnie jednego ptysia :) Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mi żal patrzeć. Chciałbym choć jednego zjeść. Wszystkie są apetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje ptysie-profiteroles w czekoladzie wyglądają przepysznie jak z najlepszej francuskiej kawiarni....:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja na diecie redukcyjnej więc tylko tęsknym okiem popatrzę... Brawa dla Ciebie i Karinkowej Mamusi :) za profiterolki. Kiedyś na pewno zrobię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki , na Panią zawsze można liczyć. Wyszły super ! Młoda kuchareczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Cieszę się, że "profiteroles" się udały i mam nadzieję smakowały. Dziękuję za miły komentarz. Pozdrawiam, Krys

      Usuń