MENU...

wtorek, 27 lutego 2018

Mój rosół... królewski, to mój sposób na przeziębienie i poprawę nastroju

Prawie każda Pani Domu ma swój sprawdzony przepis na „rosół królewski”.
Jest to najlepszy, najsmaczniejszy na świecie rosół, który potrafi zdziałać cuda. Rozgrzewa, wzmacnia organizm, podnosi odporność i poprawia nastrój. Wiadomo, że w wielu domach,  w niedzielę na obiad zawsze od lat, koniecznie musi być rosół i do tego domowy makaron. Nic nie poprawia tak nastroju jak właśnie taki rosół. Nigdy się nie znudził, a przez te wszystkie lata przepis na niego ulegał „polepszaniu” poprzez dodawanie coraz to nowych przypraw i innych  składników.
A Wy, jaki rosół (jeśli go robicie) przygotowujecie na niedzielny obiad?


Składniki:
550 g porcji rosołowej z kurczaka zagrodowego
700 g porcji z kaczki
300 g  wołowiny z kością (mostek,  pręga...)
3 marchewki
2 pietruszki
kawałek selera
por
2 cebule
goździki
ziele angielskie
ziarnka czarnego pieprzu
pieprz świeżo zmielony
sól
natka pietruszki

Wykonanie:
Mięso umyłam, włożyłam do garnka i załam 2,5 l zimnej wody.
Cebule obrałam. Jedną opaliłam nad gazem a drugą naszpikowałam goździkami. Taka cebula z goździkami nie tylko podnosi smak rosołu, ale wpływa na to, że rosół podwójnie rozgrzewa.


Kiedy woda z mięsem się zagotowała, zmniejszyłam ogień pod garnkiem, zdjęłam szumy i zostawiłam do gotowania na mały ogniu na trzy godziny.
Warzywa obrałam, umyłam i włożyłam razem z przyprawami i obiema cebulami do gotującego się mięsa.


Rosół ma się bardzo pomalutku gotować. Ma tylko lekko bulgotać. Będzie klarowny i smaczny.
Po ugotowaniu, dobrze jest go przecedzić. Pozostanie tylko doprawienie solą i pieprzem wg uznania.
Z tego co zostało po przecedzeniu, dla mnie najlepsza jest marchewka, którą chętnie dodaję do rosołu, kiedy wlewam go na talerz. Jeśli zostanie jakieś mięso  (zależy jakiego użyjemy do gotowania rosołu), można wykorzystać go do zrobienia np. pierogów
Na wierzchu posypuję natkę pietruszki i.... gotowe.




Teraz zimna pogoda sprzyja temu, żeby taki rosół gotować częściej niż tylko na niedzielę.
To, co? Ugotujecie? Życzę SMACZNEGO! Krys



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



czwartek, 22 lutego 2018

Kurczak Koronacyjny

Ten przepis ma wyjątkową historię. Otóż w 1953 roku w czerwcu, z okazji koronacji Królowej Elżbiety II, w czasie przyjęcia podane zostało danie z kurczakiem w roli głównej, z dominującym smakiem curry i mango. Prawdopodobnie autorką tego dania była Constance Spry, pisarka i główna kucharka na Dworze Królewskim. Do dziś to danie jest przysmakiem w Anglii, w restauracjach i w  domach. W oryginale przepis różni się od tych, które krążą w sieci. Kurczak w całości gotowany jest w rosole, a po wystudzeniu i wyluzowaniu z kości, pokrojony na kawałki. Do tego robi się sos, oczywiście z curry i smakiem mango (chutnej mango, lub dżem) i dosmacza się przyprawami, koncentratem pomidorowym, curry...

Dzisiaj poznajcie moją wersję Kurczaka Koronacyjnego.


Składniki:
1 podwójna, lub 2 pojedyncze filety z kurczaka
natka pietruszki
skórka z cytryny  i sok z połowy cytryny
sól
świeżo zmielony pieprz
Sos:
1 duża cebula
1 papryczka chili
1 łyżka przecieru pomidorowego
ok. 150 ml białego wina
cytryna
1 mango
1 łyżeczka pasty "Curry żółta"
2 łyżki konfitury morelowej
2 łyżki jogurtu greckiego
4 łyżki majonezu
natka pietruszki
sól
pieprz świeżo zmielony

Ponadto:
Rękaw do pieczenia

Wykonanie:
Najpierw przygotowałam mięso z kurczaka.
Filety umyłam i osuszyłam papierowym ręcznikiem. Przełożyłam do miski, posoliłam i oprószyłam pieprzem. Odłożyłam.
Sparzyłam cytrynę, otarłam z niej skórkę i z połowy cytryny wycisnęłam sok. Wymieszałam. Tą mieszanką natarłam filety. 


Przykryłam. Wstawiłam do lodówki na około 30 minut.
Na patelni na rozgrzanej oliwie zeszkliłam pokrojoną w kostkę cebulę. 
Papryczkę chlli pokroiłam w krążki i wsypałam do cebuli. Wymieszałam.
Po chwili dodałam przecier pomidorowy i pastę Curry. Dokładnie wymieszałam i wszystko smażyło się na średnim ogniu, tak, żeby warzywa się tylko zeszkliły.
Teraz kolej na mango. Dodałam pokrojone w kostkę. 


Na koniec dołożyłam jogurt i majonez.
Wymieszałam powstały sos. Pyszny. Można jeszcze odrobinę doprawić wg własnego uznania i smaku.
Sól, jeśli jest taka potrzeba. Pieprzu już nie dodałam (bo jest pikantne), ale wsypałam trochę posiekanego szczypiorku.


Filety wyjęłam  z lodówki. 
Przygotowałam rękaw do pieczenia i włożyłam do niego filety. Zawiązałam oba końce i włożyłam do gorącego piekarnika na około 45 minut.



Po upieczeniu filetów, pokroiłam je poprzecznie na dość grube plastry.
Na talerzu położyłam porcje sosu ,na którym ułożyłam kawałki mięsa,   na wierzchu znów dałam porcje sosu.


Mojego Kurczaka Koronacyjnego podałam z krążkiem ryżu.


Pyszne, wykwintne danie. Czyli... obiad po królewsku.  



Mam nadzieję, że tak podany kurczak zasmakuje Wam. Jest doskonały, a aksamitny sos przyprawi Was o zawrót głowy, bo danie jest naprawdę smaczne i wykwintne. Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



piątek, 16 lutego 2018

Ciasto migdałowe z kokosową polewą... na weekend

Dzisiaj mam dla Was przepis, który nie nastręcza kłopotów, żeby upiec smaczne ciasto. Dawno nic nie piekłam, ale zbliżający się weekend przypomniał mi, że łasuchy będą burczeć, kiedy ciasta nie będzie na stole.
Tak więc upiekłam ciasto zwykłe/niezwykłe. Zwykłe, bo łatwe do zrobienia a niezwykłe, bo ma ciekawy smak. Miało być z intensywną nutą migdałów, a okazało się że najbardziej wyrazista w smaku jest polewa o strukturze masy plastycznej (po zastygnięciu). A smak... To trzeba spróbować J




Składniki:
180 g cukru
4 duże jajka
1  łyżeczka ekstraktu migdałowego
340 g mąki pszennej
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
85 g mielonych migdałów
150 ml mleczka kokosowego




Polewa kokosowa:
1 szklanka mleczka kokosowego
70 g  cukru
sok z połowy cytryny
4 łyżeczki mąki kukurydzianej
garść płatków migdałowych








Wykonanie:
Mąkę, proszek do pieczenia i sól wymieszałam.
Jajka i cukier ubiłam na puszystą masę.


Do ubitych jajek wsypywałam na przemian po łyżce mieszankę z mąką i mielone migdały. Wszystko w dalszym ciągu ubijałam mikserem na małych obrotach.
Do ubitej masy wlewałam małymi porcjami mleczko kokosowe i mieszałam łyżką. Już bez użycia miksera.


Piekarnik ustawiłam na 180 °C.
Spód tortownicy (o średnicy 23 cm) wyłożyłam papierem do pieczenia.
Masę wylałam do tortownicy i wstawiłam do gorącego piekarnika na około 40 minut.


Ciasto po upieczeniu (sprawdziłam patyczkiem) odstawiłam do wystudzenia.
Potem wyjęłam tortownicy i zostawiłam na kratce.

Zrobiłam polewę.
W rondelku zagotowałam mleko kokosowe z cukrem.
Mąkę kukurydzianą wymieszałam z sokiem z cytryny i wlałam do gotującego się mleka. Wymieszam. Zmniejszyłam ogień i zostawiłam  do gotowania na około 10 minut. Trzeba czasami zamieszać.
Kiedy masa zaczęła gęstnieć, po około 2 minutach gotowania zdjęłam z gazu.
W międzyczasie, kiedy gotowała się polewa, na suchej patelni uprażyłam migdały na złoty kolor.


Ciepłą polewę wylałam na ciasto. Na wierzchu rozsypałam  prażone płatki migdałów.



Odstawiłam, żeby polewa zastygła. Potrzeba trochę czasu. U mnie to było całą noc, ponieważ ciasto piekłam akurat wieczorem.
Na drugi dzień, rano...


rozkroiłam...


i ...spróbowałam


Ciasto wyszło pyszne. Zdawać by się mogło, że będzie suche. Nic z tego. Polewa, która wtopiła się w ciasto jest bardzo plastyczna i  dlatego tworzy z ciastem wspaniały w smaku duet.  



Polecam Wam to ciasto. Na najbliższy weekend, na następny... na każdy inny. Życzę SMACZNEGO! Krys



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...





poniedziałek, 12 lutego 2018

Śledzie w oleju z cebulą

Śledzie, śledzie... Często przygotowujemy na różne okazje i bez okazji. Przez cały rok. Dzisiaj mam dla Was przepis na śledzie, które chyba wszyscy znają, chociaż... przepis przepisowi nie równy. Dobrze jest więc dodać jakiś składnik, albo zmienić i powstaje nowy smak. Ja do tych tradycyjnych w oleju dodałam goździki i kolorowy pieprz. Goździki dodały lekko korzennego smaku a pieprz, delikatnie wszystko zaostrzył.  





Składniki:
10 płatów śledzi bez skóry (ok. 800 g)
250 ml octu 10%
250 g cukru
kilka goździków
2 listki laurowe
ziarenka pieprzu kolorowego
1,5 l wody


Ponadto:
3 – 4  cebule
ok. 1/2 l oleju rzepakowego


Wykonanie:
Kupiłam 2 wiaderka śledzi  w zalewie (po 400 g netto). Można kupić śledzie matiasy z beczki. Potem trzeba je wymoczyć w zimnej wodzie.

Najpierw przygotowałam zalewę z octem:
Do garnka wlałam wodę z octem i cukrem. Dodałam listki laurowe, pieprz i goździki.
Zagotowałam i wystudziłam.
Śledzie przelałam zimną wodą, odsączyłam na sitku. Przełożyłam do miski i zalałam zimną zalewą.
Miskę przykryłam folią spożywczą i wstawiłam do lodówki do następnego dnia (na 24 godziny).


Cebule pokroiłam w piórka. Przełożyłam na sitko i przelałam wrzątkiem.
Śledzie odsączyłam z zalewy, przełożyłam na talerz i pokroiłam każdy płat śledzia na 3 – 4 kawałki.



W słoiku układałam warstwami na przemian śledzie i cebulę. Na wierzchu rozsypałam kolorowy pieprz.
Gotowe śledzie wstawiłam do lodówki na 2 godziny.



Teraz już można zajadać się pysznymi śledziami





Skusicie się na takie śledzie? Mam nadzieję, że tak. Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys


Na inne pyszne śledzie zapraszam do MENU: RYBY, ŚLEDZIE



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...








piątek, 9 lutego 2018

Wyglądają jak kotlety, smakują jak gołąbki, czyli... Kotlety jak gołąbki

Gołąbki z mięsem i ryżem są ulubioną potrawą, podobnie jak kotlety mielone. Ktoś już dawno wpadł na pomysł, żeby te dwie smaczne potrawy połączyć i stworzyć coś, co będzie stanowiło jedną, jakże inną potrawę ale w smaku przypominająca dwie naraz. Od tej pory powstało wiele wersji tych niby gołąbków niby kotletów mielonych. Każdy dorzuca coś swojego, zamienia składniki i po upieczeniu zachwyca się smakiem swojej nowej potrawy.
Ja też zrobiłam moją wersję tych niby kotletów, niby gołąbków. Uważam, że są pyszne, delikatne a w smaku przypominają i gołąbki i kotlety mielone.
Żeby już nie rozpływać się nad niesamowitym smakiem tej potrawy, zapraszam Was do przepisu na moją wersję....



Składniki:
800 g mięsa wieprzowego zmielonego (np. karczek)
700 g kapusty (włoska, biała)
duża cebula
2 ząbki czosnku
165 g (1 szklanka) kaszy manny
2 jajka
100 g białego (suchego) ryżu
1 łyżeczka soli
pieprz świeżo zmielony
½ łyżeczki oregano
olej do smażenia


Sos pomidorowy wg tego przepisu:
Składniki na sos:
słoik pomidorów z domowej spiżarni lub...
1 puszka pomidorów bez skóry
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1 szklanka bulionu (domowego)
1 łyżeczka masła
sól i pieprz
1 łyżeczka cukru
1 łyżka oliwy

Wykonanie:
Kapustę bardzo drobno poszatkowałam, posoliłam obficie lekko ją przy tym zagniatając. Zostawiłam na około godzinę, żeby zmiękła.
Ryż ugotowałam w osolonej wodzie.


Cebulę drobno posiekałam.
Czosnek przepuściłam przez praskę.
Z kapusty odcisnęłam sok i przełożyłam ją miski, dodałam mięso, wbiłam jajka i dodałam 4 łyżki ryżu, następnie wsypałam kaszę mannę.
Całość przyprawiłam solą, pieprzem i oregano



Teraz już wystarczyło masę mięsno-kapuścianą dobrze wymieszać.
Na patelni rozgrzałam olej.
Zwilżonymi dłońmi nabierałam porcję masy, ukształtowałam na wzór kotletów.
Układałam je na patelni i smażyłam na średnim ogniu z każdej strony, żeby skórka lekko się przyrumieniła


Zrobiłam sos pomidorowy wg tego przepisu


Piekarnik włączyłam na  180 ° C.Usmażone kotlety/gołąbki przełożyłam do naczynia do zapiekania.
Załam sosem pomidorowym i wstawiłam do piekarnika na około 50 minut.



Po wyjęciu z piekarnika od razu podałam na stół.
Takie gorące.
Najbardziej smakują z bagietką. Przekonajcie się...








Kiedy zdecydujecie się na zrobienie tych smacznych niby gołąbków, niby mielonych, to jedząc zamknijcie oczy i zadajcie sobie pytanie: co to za smak? Gołąbki, czy mielone? Trudno zgadnąć, bo prawda jest po środku. Przekonajcie się. Życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



niedziela, 4 lutego 2018

Pączki hiszpańskie

U mnie ciąg dalszy pokusy na Tłusty Czwartek. Jeśli jeszcze nie wiecie jakie pączki wysmażyć to odsyłam Was do mojego MENU: TŁUSTY CZWARTEK. A dzisiaj proponuję pączki inne, delikatniejsze i lekkie jak puch. Rozpływają się w ustach. Są to pączki hiszpańskie, nazywane również wiedeńskimi. Są zrobione z ciasta zaparzanego, takiego jak na ptysie. Zrobiłam w dwóch wersjach: wypasione z bitą śmietaną i bez niej, ale wszystkie obsypałam orzeszkami arachidowymi.
Które pączki wybierzecie? Przyznam się, że wybór trudny. Ale to Wy musicie cię przekonać i zdecydować.





Składniki (na 11 sztuk):
100 g masła
250 ml wody
szczypta soli
150 g mąki pszennej
4 jajka


Lukier mleczny cytrynowy :
1,5  szklanki cukru pudru
2 łyżeczki mleka
1 łyżka soku  z  cytryny 

Bita śmietana
250 ml kremówki (30%)
1 łyżeczka cukru pudru

Ponadto:
1 l oleju do smażenia
papier do pieczenia
garść orzechów arachidowych do posypania

Wykonanie:
Zagotowałam wodę z masłem i solą.
Do gotującej wody wsypałam mąkę. Zmniejszyłam ogień.
Teraz energicznie mieszałam, żeby mąka dobrze połączyła się z wodą.



Trzeba dobrze wymieszać, żeby nie było grudek. Powstałe ciasto stało się lśniące i zaczęło odchodzić od ścianek i dna garnka. To znak, że już jest dobrze wymieszane.


Ciasto zostawiłam do wystudzenia. Przełożyłam do misy miksera i wymieszałam.
Do zimnego ciasta wbijałam po jednym jajku. Każde następne dodałam, kiedy poprzednie dokładnie wmieszało się do masy. I tak kolejno aż ... w jednym ostatnim jajku były dwa żółtka. Zrezygnowałam więc z ostatniego białka na rzecz żółtek.


Masa pięknie się wymieszała. Teraz już kolejny etap



Na arkuszu papieru narysowałam kółka o średnicy 6,5 cm w odpowiednich odstępach.
Arkusz pocięłam tak, aby każde kółko było osobno.



Ciasto przełożyłam do szprycy zakończonej tylką w formie gwiazdki.
Papierowe kwadraciki posmarowałam olejem. Na każdym kółeczku wyciskałam gniazdka w kształcie obwarzanków.



W rondlu rozgrzałam olej.
Papier z wyciśniętym pączkiem odwróciłam nad rondlem, tak pączek znalazł się w oleju. Po chwili papierek usunęłam.  Po około 2 minutach odwróciłam pączek na drugą stronę. Wysmażył się na złoty kolor z obu stron.



Wyjęłam  z rondla i przełożyłam na papierowy ręcznik, żeby odsączyć z nadmiaru tłuszczu.



Zrobiłam lukier:
W garnuszku wymieszałam cukier, mleko i sok z cytryny. Dokładnie utarłam, żeby lukier nabrał gładkiej konsystencji.

Ubiłam kremówkę na puch. Pod koniec ubijania dodałam cukier puder.

Część pączków przełożyłam bitą śmietaną.
Dlatego musiałam po przestudzeniu część z nich przekroić poziomo na dwie części.



Na dolnej rozłożyłam bitą śmietanę. Niezbyt dużo. Ale oczywiście można sobie  dowolnie pozwolić.
Wierzchy pączków umoczyłam w lukrze i posypałam posiekanymi orzechami arachidowymi. Następnie przykryłam nimi dolną część pączków. Odstawiłam, żeby lukier wysechł.




Pozostałe pączki lekko zanurzałam w lukrze (tylko górną część) i odstawiłam  na kratce do zastygnięcia lukru.



Teraz już można je jeść, jeść, jeść... do woli. W końcu to Tłusty Czwartek, więc  pączkami można się zajadać bez ograniczeń.




Smakują? Podobają się? Zróbcie sobie odstępstwo od  przyrzeczeń i skuście się na takiego pączka z bitą śmietaną lub bez. Życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...