MENU...

piątek, 30 marca 2018

Świąteczne życzenia... Wielkanoc 2018


Przed nami jedno z najważniejszych Świąt,  jedno z najbardziej wyczekiwanych... Święta Wielkanocne
Z tej okazji składam Wam Kochani najlepsze życzenia





Życzę Wam miłego wypoczynku, radości i szczęścia Krys :)




wtorek, 27 marca 2018

Babka cytrynowa z gotowanymi cytrynami

Mam niedosyt jeśli chodzi o przepisy na różne wypieki, a zwłaszcza na wypieki świąteczne. Dlatego poszukuję coraz to nowych inspiracji i nowych smaków. Tak jest np. z sernikami, szarlotkami i babkami świątecznymi.
Dzisiejszy przepis, oryginalny na babkę w której zawarta jest moc cytryn, pochodzi od kucharza warszawskiego z 1895 roku. Od tej pory doczekał się wielu zmian i modyfikacji. Ale jedno się nie zmieniło, w tej babie zawarte są gotowane cytryny. Ot to cały sekret.
Zapraszam Was do przepisu z moimi zmianami. Do mojej baby dodałam mielone migdały, które zapewnią, że babka dłużej zachowa świeżość.



Składniki:
2 cytryny (najlepsze niewoskowane)
sok z 1 cytryny
7 dużych jajek dużych ze wsi
250 g cukru
200 g masła (temperatura pokojowa)
250 g mąki pszennej tortowej
100 g mielonych migdałów
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia





Wykonanie:
Cytryny zalałam w rondelku zimną wodą i wstawiłam do gotowania na średnim ogniu na około 30-45 minut. Muszą być miękkie. Można sprawdzić patyczkiem.
Po ugotowaniu, przekroiłam na połówki i zostawiłam do wystudzenia.
Zimne cytryny pokroiłam ze skórką na mniejsze kawałki, pozbyłam ich pestek i włożyłam do blendera. Zmiksowałam.
Białka oddzieliłam od żółtek.
Do misy miksera przełożyłam mus cytrynowy, wlałam wyciśnięty sok z jednej cytryny, wsypałam cukier i utarłam na gładką masę. Dodałam  jedno żółtko. Zmiksowałam. Po chwili dodałam następne żółtko i małą porcję masła.  I tak na przemian, żółtko i masło. Za każdym razem dobrze wymieszałam na średnich obrotach miksera, żeby składniki dobrze się ze sobą połączyły.

Mąkę, zmielone migdały i proszek do pieczenia przesiałam i  wymieszałam. Dodawałam małymi porcjami do masy, nie przerywając mieszania.

Piekarnik włączyłam  na 180° C

Białka ubiłam na sztywną pianę.  Dodałam ją do masy i delikatnie wymieszałam łopatką żeby nie  zburzyć struktury piany. Po wymieszaniu ciasto przełożyłam do wysmarowanej tłuszczem foremki.
Wstawiłam do gorącego piekarnika na około 45 – 50 minut. Sprawdziłam patyczkiem.
Po wystudzeniu, wyjęłam z foremki i pokryłam ją lukrem (z tego przepisu)





Kolejny przepis na smaczną, tym razem aromatyczną babkę cytrynową z ugotowanymi cytrynami.
Może się skusicie i upieczecie...? Życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



czwartek, 22 marca 2018

Mini serniczki z kremem cytrynowym

Moje mini serniczki, to nic innego, jak sernik wiedeński w wersji mini... Ale smakuje inaczej, ponieważ górę udekorowałam krem z mocnym akcentem cytrynowym. 
Masa serowa, pieczona bez spodu, tak jak w serniku wiedeńskim, ale jest podzielona na małe porcje i upieczona bezpośrednio w papilotkach. Chciałam, żeby moje serniczki mini były nie tylko smaczne, ale żeby były również dekoracją np. na świątecznym stole i kusiły swoim wyglądem...



Składniki:
500 g sera z wiaderka (użyłam „Mój ulubiony”)
120 g cukru
3 jajka
60 g masła (w temp. pokojowej)
1 łyżeczka budyniu śmietankowego
2 łyżeczki mąki pszennej
1 cytryna (sok  i skórka)
1 łyżeczka ekstraktu cytrynowego



Składniki na krem:
250 g serka mascarpone (prosto z lodówki)
150 ml śmietanki kremówki 36 % (prosto z lodówki)
2 łyżki cukru pudru
40 g galaretki cytrynowej w proszku







Wykonanie:
Najpierw  upiekłam mini serniczki.
Do misy wbiłam żółtka (białka odłożyłam do ubicia piany), wsypałam cukier, dodałam masło i utarłam na gładką masę.
Do masy dodałam ser, ekstrakt cytrynowy i 2 łyżki soku wyciśniętego z cytryny. Na koniec dodałam skórkę otartą z jednej cytryny. Wszystko jeszcze raz szybko/krótko utarłam.
Ubiłam sztywną pianę z białek, przełożyłam ją do utartej masy  i za pomocą łyżki delikatnie wymieszałam.



Piekarnik włączyłam na 180 °C.
Małe foremki do pieczenia babeczek wyłożyłam papilotami.
Masą napełniłam foremki do połowy ich wysokości i wstawiłam do gorącego piekarnika naokoło 40 minut.
I tak zrobiłam następną porcję i następną.



Kiedy serniczki się studziły, zabrałam się za zrobienie kremu.
Do misy miksera przełożyłam serek, śmietankę, ubiłam na małych obrotach miksera. Kiedy śmietana zaczęła lekko gęstnieć wsypałam galaretkę i cukier puder.
Teraz trzeba delikatnie, krótko zmiksować. Krem cytrynowy gotowy.


Wystudzone serniczki włożyłam do nowych papilotek (w sumie były w podwójnych papilotkach) i ułożyłam na paterze.
Krem przełożyłam do rękawa cukierniczego z tylką w kształcie gwiazdki i wyciskałam go na moje mini serniczki. Na wierzchu wystarczy dowolnie udekorować i podać na stół






Mam nadzieję, że spodobały się Wam moje mini serniczki.
Może upieczecie je zamiast jednego dużego sernika i postawicie na stole paterę pięknie udekorowanych babeczek sernikowych?
Decyzja należy do Was. Życzę SMACZNEGO! Krys



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...




sobota, 17 marca 2018

Pasztet (mięsny) z dodatkiem warzyw

Niebawem święta. Pasztet, a piekłam ich już kilka rodzajów, koniecznie musi się znaleźć na świątecznym stole. Dzisiaj kolejny pasztet, jaki zrobiłam i kolejny jaki smakuje wyjątkowo. Do mojego pasztetu dodałam wszystko, co gotowało się z mięsem, czyli wszystkie warzywa, a nawet przyprawy, które znalazły się w maszynce podczas mielenia.
To, co? Zaczynamy...




Składniki:
500 g karczku
500 g tłustego surowego boczku
250 g wołowiny
½ tuszki kurczaka (lub kury)
150 g wątróbki drobiowej
5 jajek
2 bułki




Warzywa:
2 marchewki
pietruszka
kawałek selera
1 cebula
kilka grzybków suszonych
i przyprawy:
gałka muszkatołowa, ziarenka pieprzu, pieprz czarny mielony, sól,  imbir w proszku, ziele angielskie, cynamon mielony, goździki, ziarenka jałowca




Wykonanie:
Mięso umyłam, pokroiłam na kawałki, włożyłam do dużego garnka.
Wątróbkę na razie zostawiłam.
Warzywa obrałam, opłukałam i również dołożyłam do mięsa razem z namoczonymi  grzybkami.



Mięso i warzywa zalałam zimną wodą, do takiej wysokości, żeby nie przykrywała mięsa.  Wstawiłam do gotowania do miękkości na średnim ogniu (około 2 godziny).
Pół godziny przed końcem gotowania odlałam szklankę wywaru i do gorącego włożyłam oczyszczoną, opłukaną  i pokrojoną w paseczki wątróbkę. Zaparzyłam ją (bez gotowania ) około 5 minut.
Mięso i warzywa wyłożyłam na durszlak, żeby ociekły i wystygły. Wywar też przecedziłam i zostawiłam. Bułki namoczyłam w wywarze, odcisnęłam .


Mięso oddzieliłam od kości. Wyrzuciłam kości i skórę.
Wszystko pozostałe zmieliłam w maszynce na drobnym sitku.



Do masy wbiłam jajka i dobrze wymieszałam.
Jeśli  masa jest zbyt gęsta, można po trochu dolewać wywar.
Teraz czas na przyprawienie pasztetu. Trzeba stopniowo „dosmaczać” dodając przyprawy i próbować. Pasztet ma mieć wyrazisty smak.




Masę wyłożyłam do foremek. Użyłam foremek jednorazowych. Nie trzeba ich smarować tłuszczem.
Natomiast foremki/keksówki, jakie mamy w domu, należy wysmarować tłuszczem i obsypać bułką tartą.


Piekarnik włączyłam na 180 °C i kiedy był już gorący, włożyłam do niego foremki i piekłam około 1 godzinę, do czasu kiedy wierzch się zarumienił.
Trzeba sprawdzić patyczkiem.

Po upieczeniu, pasztet wyjęłam z piekarnika i zostawiłam do całkowitego wystudzenia.
Potem wstawiłam w foremkach do lodówki (na całą noc), żeby pasztet stężał.  



Upiekł się doskonale, miał bardzo dobrą konsystencję, więc bez kłopotu dał się pokroić na „kromeczki”.


*  Jeżeli nie macie zamiaru piec wszystkiego od razu,  można np. jedną foremkę z masą pasztetową (surową) zamrozić. Tak pozostawioną w zamrażarce masę można przechowywać do dwóch tygodni, 

Przed upieczeniem, należy ją wyjąć i zostawić  na około 8 – 10 godzin, żeby się masa rozmroziła i dopiero potem wstawić do gorącego piekarnika na około 1 godzinę.

Można też zamrozić pasztet upieczony. Po wystudzeniu, zimny pasztet pokroiłam na kromeczki ok. 1 cm i przełożyłam listkami papieru (wycięte z papieru do pieczenia), układając w piramidkę. Potem zawinęłam w folię i włożyłam do zamrażarki.



Ale póki co, mój pasztet wyłożyłam na półmisek.




Który pasztet z mojego zestawu PASZTETÓW zrobicie? Pozostawiam to do Waszej decyzji.
Co by nie mówić, wiadomo, że ten domowy jest zawsze najlepszy. Zróbcie i upieczcie, a ja życzę SMACZNEGO! Krys



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...





wtorek, 13 marca 2018

Wafle z masą bakaliową

Do zrobienia tych wafli zachęciło mnie pewne zdarzenie.
Miałam do załatwienia kilka spraw i nie planowałam niczego więcej. Ale... zadzwonił telefon. Moja znajoma chciała trochę pogadać i zaproponowała spotkanie w niedalekim terminie. Powiedziałam, że jestem w pobliżu jej domu, więc zaprosiła mnie do siebie. Tak więc z nieplanowaną wizytą  zjawiłam się u mojej znajomej.
Jak już powiedziałam, wizyta nie była planowana, więc moja znajoma nie była do niej w pełni przygotowana.   
Ale, zrobiła pyszną kawę, a do kawy... Co podać? Znalazła wafelki, które leżały w barku i czekały...
Bardzo lubię wafelki. Ale dawno nie jadłam kupnych. Tym razem pokusiłam się i.... wielce się rozczarowałam. Nie będę opisywać szczegółów mojego rozczarowania, ale postanowiłam, że po powrocie do domu zrobię wafelki takie, jak należy. Czyli, smaczne, kruche i miękkie zarazem i takie jakie ja zechcę. I zrobiłam.




Składniki:
2 wafle prostokątne
200 ml mleka
170 g masła
80 g cukru
1 duża pełna łyżka kakao
150 g mleka w proszku pełnotłustego
40 g wiórek kokosowych
30 g posiekanych migdałów
25 g posiekanych orzechów (pekan, włoskie)
5 szt. podłużnych pokruszonych biszkoptów



Wykonanie:
Do rondelka przełożyłam masło,  wlałam mleko, wsypałam cukier i kakao. Zagrzałam na średnim ogniu, żeby cukier się rozpuścił i składniki się ze sobą połączyły.
Odstawiłam do wystudzenia.



Do zimnej masy wsypywałam partiami mleko w proszku. Wymieszałam, a na koniec zmiksowałam blenderem, żeby nie było grudek a  masa stała się gładka.
Teraz kolej na pozostałe składniki.
Dodałam migdały, wiórki, orzechy i pokruszone biszkopty.
Wszystko dokładnie wymieszałam łyżką.



Przygotowałam jeden wafel. Wyłożyłam na niego masę. Rozsmarowałam równo. Przykryłam drugim waflem. Lekko docisnęłam. Zawinęłam w srebrną folię i wstawiłam do lodówki.  Najlepiej na noc.
Po zastygnięciu masy pokroiłam wafle w prostokąty


A teraz już tylko... kawa, herbata... i wafelki




Na te wafelki zaprosiłam moją znajomą. Tak bardzo jej zasmakowały, że podarowałam jej pudełeczko tych wafelków  do domu. Nam smakowały, myślę, że Wam też przypadną do gustu, jeśli je zrobicie. Życzę SMACZNEGO! Krys

Jeśli lubicie wafelki domowe, to zapraszam po przepis na:
Wafle domowe z masą kajmakową i nuta amaretto

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...


piątek, 9 marca 2018

Warzywne „potworki”, czyli warzywa w cieście naleśnikowym, smażone w głębokim tłuszczu

Lubię smażone warzywa. Najpierw zanurzam je w cieście.  Potem obsmażam jak pączki w głębokim tłuszczu. Są al dente w środku, z delikatną skórką na wierzchu.
Niestety nie są wdzięcznym obiektem fotograficznym, ale za to są bardzo smaczne.



Składniki:
połowę kalafiora
brokuł
250 g malutkich pieczarek
130 g mąki pszennej
200 ml gęstej śmietany (18 %)
200 ml mleka
3 jajka
sól
¼ łyżeczki proszku do pieczenia
¼ łyżeczki startej gałki muszkatołowej
0,5 l oleju do smażenia (brak na zdjęciu)


Wykonanie:
Kalafiora i brokuła podzieliłam na małe różyczki. Umyłam, odsączyłam z wody.
Pieczarki oczyściłam i opłukałam w zimnej wodzie.



Mąkę z proszkiem do pieczenia, śmietanę, mleko i żółtka ubiłam w mikserze na gładką masę.
Ubiłam białka na sztywną pianę, dodałam do masy i wymieszałam szpatułką.


W rondlu zagrzałam olej.
Różyczki warzyw i pieczarki zanurzałam po kolei w cieście. Potem przekładałam na rozgrzany w rondlu tłuszcz. Smażyłam jak pączki na średnim ogniu. Przewracałam na drugą stronę i jak już nabrały złocistego koloru, wykładałam na ręcznik papierowy rozłożony na tacy.


Na półmisku rozłożyłam usmażone warzywa.
Ułożyłam je wzdłuż półmiska. Z jednej strony brokuły, z drugiej kalafior a w środki rozłożyłam pieczarki.


Jest to danie obiadowe, może być na kolację, na przystawkę...



Udały mi się te „warzywne potworki”, bo maja takie nieokreślone kształty, a smakują... wyśmienicie. Zróbcie i przekonajcie się. Życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



poniedziałek, 5 marca 2018

Tort makowy z masą serowo-śmietankową... Jubileuszowy. Na piąte urodziny bloga


TO JUŻ PIĘĆ LAT!!!
Jak ten czas leci. Nie wiadomo kiedy minęło te pięć lat, od kiedy pierwszy raz zasiadłam przed komputerem, żeby napisać pierwszy post. Pamiętam ten dzień, bo przygotowywałam się do niego od jakiegoś czasu. Musiałam „uzbierać” sobie kilka przepisów, żeby to wszystko pomału ruszyło. A potem... potem to już poszło jak z płatka. I tak jest do dziś.
Kochani, nie będę się rozpisywać o statystyce, ile, kto i jak długo...
Najważniejsze, że jesteście ze mną, z moim blogiem, że jesteście dla mnie inspiracją.
Zrobiłam tort. Urodzinowy. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do smaku i do gustu, tak jak inne moje torty.  A teraz...zapraszam Was na ten pyszny tort



Składniki na biszkopt makowy:
8 jajek
250 g cukru
2 łyżki oleju
120 g suchego, mielonego maku
2 łyżki tartych migdałów
180 g mąki pszennej tortowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka ekstraktu migdałowego





Składniki na krem:
750 g  serka mascarpone
500 ml śmietanki kremówki (36%)
3 łyżki cukru pudru









Składniki na poncz:
szklanka wystudzonej herbaty 
sok z połowy cytryny

Ponadto:
słoik dżemu jagodowego
½ słoiczka dżemu z aronii (dodaje pysznego, kwaskowatego smaczku)

Wykonanie biszkoptu:
Żółtka oddzieliłam  od białek i utarłam je z cukrem aż masa stała się lśniąca i prawie biała. Nie przerywając ubijania pomalutku wlewałam olej.
Do mąki przesiałam proszek do pieczenia.
Mak połączyłam z tartymi  migdałami.



Do utartej masy żółtkowej  wsypałam mak z migdałami.
Dalej ucierałam mikserem.
Następnie partiami wsypywałam mąkę z proszkiem do pieczenia. Wymieszałam.
Masa jest gęsta i trochę ciężko się miesza. Ale to nie szkodzi, bo przecież jeszcze będą dodane ubite białka.



Piekarnik włączyłam na 180 °C.
Spód tortownicy (średnicy 26 cm) wyłożyłam papierem do pieczenia, a boki posmarowałam masłem i obsypałam bułka tartą.

Białka ubiłam na puszystą pianę.
Dwie łyżki ubitych białek przełożyłam do masy i wymieszałam mikserem (na małych obrotach). Teraz już masa łatwiej się miesza.



Do masy przełożyłam pozostałe ubite białka i delikatnie wymieszałam łopatką. 
Ciasto przelałam  do  tortownicy (średnica 26 cm) i wstawiłam do gorącego piekarnika na około 40 minut.



Piekłam do tzw.  „suchego patyczka”
Biszkopt pięknie wyrósł i pięknie się upiekł



Po wystudzeniu przekroiłam biszkopt  na trzy krążki.



Zrobiłam krem
Do misy miksera przełożyłam serek mascarpone, wlałam śmietankę i wsypałam oba cukry. Miksowałam końcówką miksera do ubijania piany. Najpierw na małych obrotach, mitem zwiększyłam. Trzeba uważać, żeby nie „przebić” śmietanki. Masa ma być delikatna i puszysta.



Na paterze ułożyłam jeden krążek biszkoptu. Delikatnie go naponczowałam. Nie może być zbyt mokry.
Wymieszałam oba dżemy. Na naponczowanym krążku rozsmarowałam połowę dżemu i wyłożyłam 1/3 części kremu. Wygładziłam,  przykryłam drugim krążkiem, naponczowałam go i pokryłam pozostałym dżemem. Rozsmarowałam drugą część kremu, pokrywając również boki tortu.



Na koniec trzeci krążek, dżem, poncz (delikatnie) i krem. Trochę kremu odłożyłam do dekoracji tortu.
Teraz już działa tylko wyobraźnia.
Dla mnie najważniejsze, żeby tort był smaczny. Nie mam daru do dekorowania i ozdabiania tortów, dlatego moje dekoracje są takie spontaniczne i wszystko powstaje pod wpływem chwili, z produktów, które mam w domu.
Wycisnęłam rozetki z ubitej śmietany i obsypałam złotymi kuleczkami.
Mam nadzieję, że się Wam podoba i wyglądem kusi, żeby się nim poczęstować.
Jeśli tak, to...zapraszam






Świeczkę na torcie już zdmuchnęłam. Mam nadzieję, że marzenia się spełnią.
Tort makowy... jubileuszowy został zjedzony. Był bardzo smaczny. Polecam i życzę Smacznego! Krys



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło jeśli zostawisz komentarz...