piątek, 29 czerwca 2018

Wiśnie w karmelu

U mnie w domu i na blogu jest „WISNIOWY RAJ” . Teraz wiśnie królują w ogródkach, na straganach i również w mojej kuchni. Są pod postacią wypieków, deserów i przetworów. Dzisiaj mam dla Was przepis, bardzo łatwy, który nie sprawia kłopotów, żeby przetworzyć wiśnie i potem cieszyć się ich smakiem np. w zimie, kiedy nie ma świeżych. A przecież można w słoiczku zamknąć odrobinę skarbów, których mamy pod dostatkiem teraz, w lecie.

Wracam na krótko z moich WAKACJI, żeby zrobić trochę owocowych pyszności i oczywiście, żeby podzielić się z Wami moimi przepisami.
Dzisiaj, na początek... WIŚNIE W KARMELU. Takie robiła moja Mama. Takie teraz robię ja.






Składniki:
1 kg wiśni
1 kg cukru







Wykonanie:
Przepis podaję w proporcji: na 1 kg wiśni 1 kg cukru. Oczywiście można zwielokrotnić ilość składników i uzyskać więcej gotowego produktu.
Wiśnie umyłam, wydrylowałam i wypestkowane przekładałam do garnka z grubym dnem, zasypując warstwami cukru. Na wierzchu został cukier.


Po godzinie wiśnie z cukrem wymieszałam i zostawiłam na około 12 godzin. Najlepiej na noc.
W tym  czasie wiśnie puszczą sok.
Rano garnek wstawiłam na gaz. Kiedy wiśnie z cukrem się zagotowały, zmniejszyłam płomień i na średnim ogniu gotowałam około 5-6 minut. Wymieszałam i odstawiłam garnek z ognia. I tak zostawiłam na kolejne 12 godzin.  Wieczorem powtórzyłam gotowanie wiśni kolejne 5 minut (od momentu zagotowania). To był pierwszy dzień przygotowywania wiśni do karmelizowania.
Na drugi i trzeci dzień  zrobiłam tak samo.


Po każdym gotowaniu i wystygnięciu, zawartość garnka była coraz gęściejsza i szklista.
Kiedy nabrałam  łyżkę wiśni i spróbowałam wlać z powrotem do garnka to widać, że są gęste, zawiesiste i szkliste. To znak, że wiśnie w karmelu są dokładnie takie jak chciałam.


Przygotowałam małe słoiczki. Umyte, wyparzone...
Teraz gorące wiśnie w karmelu wlewałam do słoiczków. Od razu zamknęłam nakrętką i odstawiłam dnem do góry. Nie trzeba ich pasteryzować.
Po wystudzeniu odłożyłam do mojej spiżarni.



Takie wiśnie smakują wyjątkowo. Można podać je do pieczywa, chałki, można podać je  np. do ulubionego kawałka ciasta...


  
Doskonale sprawdzą się, kiedy podamy je razem z lodami


Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zrobienia wiśni w karmelu i że słoiczki z tym pysznym dodatkiem do deserów znajdzie się SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



czwartek, 14 czerwca 2018

Tort bezowy z borówkami i ...W a k a c j e

Dawno nie robiłam tortu. Tak się utarło, że tort robi się na szczególne okazję. Na imieniny, urodziny, żeby coś świętować... Ja mój tort bezowy zrobiłam bez okazji, ale można świętować nim np. zakończenie roku szkolnego, a tym samym... rozpoczęcie wakacji. Tak, za tydzień wakacje!!! 
Myślę, że Wy i Wasze dzieci chętnie zjedlibyście orzeźwiający, delikatny, bardzo smaczny tort bezowy.
Kochani, ja też rozpoczynam moje wakacje. Tak więc na osłodę, że znikam na jakiś czas, pozostawiam Was z tym pysznym tortem...




Składniki na bezę (2 szt.):
8 białek, 560 g (o temperaturze pokojowej)
240 g drobnego cukru (2 szklanki)
2 płaskie łyżeczki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka soku z cytryny






Składniki na borówkowy mus:
400 g borówek
50 g cukru (drobny kryształ)
40 g miękkiego masła
2 jajka (brak na zdjęciu)
1 żółtko (brak na zdjęciu)
2 łyżeczki soku z cytryny






Składniki na krem:
500 ml kremówki (36%) (schłodzonej)
250 g serka mascarpone (zimnego, z lodówki)
1 łyżka cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
borówkowy mus


Wykonanie bezy:
Białka ubiłam za pomocą miksera (z końcówką do ubijania piany). Najpierw na małych obrotach, żeby dobrze spienić białka. Po chwili zwiększyłam obroty miksera i  zaczęłam porcjami wsypywać cukier. Łyżka po łyżce aż do końca. Piana stała się zwarta, sztywna i lśniąca.


Ubijałam jeszcze chwilę, około 10 minut przy zwiększonych obrotach, żeby cukier całkowicie się rozpuścił. Sprawdziłam, przecierając między palcami odrobinę piany. Idealna jest wtedy, kiedy nie wyczuwa się drobinek cukru.


Teraz dodałam pozostałe składniki, czyli  mąkę oraz sok z cytryny. Delikatnie wymieszałam. Można łyżką, można mikserem.
Sok z cytryny dodany podczas ubijania piany powoduje, że beza będzie po upieczeniu krucha na zewnątrz i wilgotna w środku.



Na dwóch arkuszach papieru do pieczenia narysowałam 2 okręgi o średnicy 22 cm.
Oba arkusze ułożyłam na blaszkach do pieczenia stroną narysowaną na spód.


Piekarnik włączyłam na 110 °C z funkcją termoobieg.

Ubitą na sztywno pianę podzieliłam na pół.
Jedną część wyłożyłam na środek narysowanego na papierze okręgu. Utworzyłam okrągły kopczyk, a następnie za pomocą szpatułki formowałam bezę rozciągając ją  na boki i ku górze.
Trzeba uważać, żeby nie wyjść poza okrąg.
Na wierzchu zrobiłam niewielkie wgłębienie.
To samo zrobiłam z drugą porcją ubitej piany.


Obie blaszki wstawiłam do gorącego piekarnika na 2,5 godziny.
W międzyczasie, po godzinie zmniejszyłam temperaturę do 100 °C.
Zachowując właściwą temperaturę pieczenia beza się nie spiecze i zachowa piękny jasny kolor.  Beza ma się raczej suszyć w piekarniku.
Po zakończeniu pieczenia/suszenia  pozostawiłam bezę do całkowitego wystudzenia przy zamkniętych drzwiczkach piekarnika.

Kiedy bezy były w piekarniku zrobiłam borówkowy mus:
Borówki zmiksowałam, dodałam cukier, wymieszałam i wstawiłam do gotowania na małym ogniu, żeby cukier się rozpuścił. Przetarłam przez sito żeby pozbyć się drobnych pestek i skórki.


Jajka i żółtko ubiłam na puszystą masę, połączyłam z musem, zmiksowałam, dodałam masło i sok z cytryny. Wymieszałam.
Przelałam do rondelka.
W małym garnuszku zagotowałam wodę i na nim ustawiłam rondelek z musem borówkowym, uważając, żeby nie dotykał powierzchni gorącej wody. To jest gotowanie na łaźni parowej.
Zostawiłam na małym gazie na około 10 minut. W tym czasie mus zaczął gęstnieć.
Zdjęłam z ognia, wystudziłam i przelałam z powrotem  do  miseczki. 



Czas na zrobienie kremu:
Do misy miksera wlałam kremówkę, dodałam serek mascarpone, cukier i ekstrakt waniliowy i wszystko razem ubiłam na puszysty krem.  Podzieliłam na dwie części: ¾ i ¼.
Do większej części dodałam mus borówkowy i lekko wymieszałam.

Jedną bezę wyłożyłam na paterę. Środek wypełniłam kremem  z bitej śmietany i borówkowego kremu. Na krem położyłam drugi bezowy krążek. Na środek wyłożyłam białą kremówkę a na wierzchu rozłożyłam borówki.
Tort gotowy. Można podawać na stół.




Tort jest naprawdę pyszny. Szczerze mówiąc dawno tak smacznego nie jadłam. Moi goście też byli zachwyceni i prosili o dokładkę. 


Polecam Wam ten tort nie tylko na lato. Warto go zrobić nawet bez okazji, bo jest tego wart. Życzę Wam SMACZNEGO!
Jeśli i Wy rozpoczynacie swoje letnie wakacje, życzę Wam wspaniałej pogody, miłego wypoczynku i radosnych chwil,  Krys :)



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



czwartek, 7 czerwca 2018

Kotlety z młodej kapusty z dodatkiem pieczarek

Z młodej kapusty można przygotować  wiele smacznych dań. Pomysłów nie brakuje. Do tego dochodzą jeszcze stare, sprawdzone przepisy, tak zwane „żelazne”,  znalezione w zapiskach naszych babć, mam, cioć... Mój dzisiejszy przepis pochodzi właśnie z takich zapisków mojej Mamy. Pamiętam te kotlety z kapusty, które były odmianą do mięsnych kotletów, albo do kapusty zasmażanej.
Wprowadziłam trochę zmian i wyszły naprawdę smaczne. Dodałam jeszcze podsmażone pieczarki i wszystko przyprawiłam tak jak lubię. Wyszło pysznie.


Składniki na 15 sztuk:
1 duża główki młodej kapusty
3 średnie lub 2 duże cebule
kilka pieczarek
3 jajka
1 pęczek świeżego koperku
ok. 100 g (7 pełnych łyżek) bułki tartej 
2 łyżeczki soli
pieprz świeżo zmielony
2 łyżeczki suszonych pomidorów

Ponadto:
bułka tarta do panierowania kotletów
tłuszcz do smażenia


Wykonanie:
Kapustę oczyściłam z wierzchnich liści. Opłukałam, przecięłam na cztery części i z każdej wycięłam głąb a następnie drobno poszatkowałam. Można to zrobić nożem,  albo przy użyciu szatkownicy.


Pieczarki po oczyszczeniu i cebulę po obraniu bardzo drobno pokroiłam.
Koperek opłukałam i posiekałam.
Czosnek przecisnęłam przez praskę.
Kapustę porcjami przekładałam na sito i przelewałam wrzątkiem. W ten sposób pozbyłam kapustę goryczki. Stała się ona delikatna, jednocześnie nie tracąc na jędrności.  
Kiedy kapusta wystygła bardzo dokładnie odcisnęłam ją z wody i przełożyłam do miski.


Na patelni rozgrzałam 2 łyżki oleju, wrzuciłam cebulę, żeby się zeszkliła. Po chwili dodałam czosnek i posiekane pieczarki. Wymieszałam i zostawiłam na średnim ogniu, żeby się smażyło i żeby nadmiar płynu odparował.
Do dużej miski przełożyłam kapustę, wbiłam jaka, dodałam pieczarki z cebulą i wsypałam koperek. Na koniec dodałam przyprawy: suszone pomidory, sól i pieprz do smaku.
Wszystko dokładnie wymieszałam.


Masę kapuścianą nabierałam w dłonie i ułożyłam zgrabne kotleciki, a następnie panierowałam je w bułce tartej.
Na patelni rozgrzałam tłuszcz i na gorący kładłam moje kotleciki.
Smażyłam najpierw na silniejszym ogniu a po chwili zmniejszyłam go na średni i smażyłam kotlety z obu stron na rumiano.


W ten sposób usmażyłam 15 kotletów.


Teraz można podawać na stół. Pysznie smakowały z młodymi ziemniaczkami






Mam nadzieję, że Was zachęciłam do zrobienia takich kotletów. Może na jutro, na piątek, zamiast dania z rybą? Pomyślcie. Zachęcam, polecam i życzę SMACZNEGO! Krys

  
Wiele innych dań z kapustą znajdziecie w moim MENU: DANIA Z KAPUSTĄ

  
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...