Wszystko zaczęło się od malin.
Przeglądając zawartość mojej zamrażarki, natknęłam się na owoce. Cha, jeszcze są, pomyślałam. No i cóż z nimi zrobić? Przetworzyć, czy wykorzystać do ciasta? Różne pomysły krążyły mi po głowie, ale doszłam do wniosku, że najlepsze będzie ciasto. Ciasto kruche z malinami. Czemu nie? Szukałam pomysłu i inspiracji i znalazłam... tutaj
Wiadomo, że od pomysłu do czynu droga krótka, więc zabrałam się do pracy i tak na drugi dzień
mogliśmy się zajadać pysznym ciastem. Dlaczego dopiero na drugi dzień? Zapytacie. Otóż
zarobione ciasto musi poleżeć w lodówce kilka godzin. Najlepiej całą noc. A potem to już z
górki.
Zapraszam do przepisu
Składniki na ciasto:
2,5 szklanki mąki pszennej tortowej
250 g zimnego masła (lub
margaryny)
2 łyżeczki proszku do
pieczenia
3 łyżki cukru pudru
6 żółtek
Składniki na piankę
budyniową:
8 białek
240 g cukru
140 g proszku budyniowego
waniliowego (bez cukru)
200 ml oleju rzepakowego
Ponadto:
600 g mrożonych malin
cukier puder do posypania
ciasta
świeże maliny do dekoracji
Wykonanie:
Najpierw zrobiłam kruche
ciasto.
Mąkę z proszkiem do pieczenia
przesiałam do miski. Wsypałam cukier,
cukier waniliowy i dodałam pokrojone w kostkę masło.
Wymieszałam i po kolei
wbijałam żółtka.
Ciasto szybko zarobiłam.
Utworzyłam prostokątną bryłę. Przekroiłam na dwie części: ¾ i ¼. Każdą z osobna zawinęłam w folię spożywczą
i wstawiłam na całą noc do zamrażarki. Wystarczy kilka godzin, jeśli się to zrobi rano.
Foremkę do ciasta (25x36 cm)
wyłożyłam papierem do pieczenia.
Piekarnik włączyłam na 170 °C (termoobieg)
Zamrożone ciasto (większy
kawałek) starłam na tace jarzynowej z dużymi otworkami wprost do przygotowanej
foremki. Równo rozłożyłam i na końcu lekko uklepałam.
Foremkę wstawiłam do
nagrzanego piekarnika i piekłam około 30 minut. Wyjęłam kiedy się
przyrumieniło.
Zostawiłam w foremce do
wystudzenia.
Czas na zrobienie
budyniowej pianki
Do misy miksera przelałam
białka. Ubijałam najpierw na małych obrotach, pomału je zwiększając. Kiedy już piana
się ubiła, nie przerywałam ubijania i
pomału wsypywałam cukier.
Na tym etapie piana osiągnęła konsystencję gęstej, zwartej
i puszystej.
Pomału, po łyżce wsypywałam
proszek budyniowy. Oczywiście cały czas mikser ubijał pianę.
Na koniec malutkim strumieniem
wlewałam olej.
Piankę budyniową rozłożyłam na
zimnym cieście.
Maliny wyjęłam z zamrażarki
(nie rozmrażałam ich) i ułożyłam na piance otworkiem do góry lekko je wciskając
w piankę.
Na wierzchu rozłożyłam utarte
drugie ciasto (mniejsze). Tego już nie przyklepywałam.
Tak przygotowane ciasto
ponownie wstawiłam do nagrzanego do 170 °C
piekarnika na około 45-50 minut (termoobieg) aż do zarumienienia się wierzchu. Wyłączyłam
piekarnik, otworzyłam drzwiczki i po chwili wyjęłam blaszkę.
Ciasto wystudziłam, upudrowałam
cukrem pudrem i .... po prostu pokroiłam
Teraz już można podać na stół.
Moi goście i ja, oczywiście
zajadaliśmy się nim.
Polecam to pyszne ciasto.
Jeśli macie jakieś owoce w zamrażarce, zróbcie. Niedługo będą znów świeże, a
tym czasem... wymiatajcie zawartość zamrażarki tworząc takie pyszne desery jak
ten. Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys
Miłego weekendu i wspaniałej, pogodnej "majówki". Bawcie się i wypoczywajcie :)
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli
zostawisz komentarz...