środa, 27 lutego 2019

Pączki z konfiturą

Jak ten czas leci. Niedawno szykowaliśmy się do zabawy sylwestrowej a już dzisiaj myślimy o „tłustym czwartku”. Czy macie już wybrane swoje ulubione pączki, które będziecie smażyć na ten jeden najbardziej słodki, tłusty dzień?
Ja mam swojego faworyta. Nie jednego. Z pewnością oprócz pączków zrobię (jak co roku) górę faworków.
Dzisiaj podsuwam Wam jeszcze jedną propozycję na pyszne pączki. Zrobiłam je błyskawicznie (nie licząc czasu wyrastania ciasta), dlatego je polecam. A do tego są niesamowicie pyszne, uzależniające i... ładne J


Składniki na 22 szt:
500 g mąki pszennej (przesianej)
3 żółtka
1 jajko
25 g  świeżych drożdży
2 łyżeczki octu (może być spirytus)
50 g (ok. ¼ szklanki) cukru
1 łyżkę cukru z prawdziwą wanilią
200 ml ciepłego mleka
100 masła (roztopionego i wystudzonego)
aromat rumowy (brak na zdjęciu)
konfitura wieloowocowa

Ponadto:
olej (do smażenia)
cukier puder do posypania pączków
lukier

Wykonanie:
Najpierw zrobiłam rozczyn z drożdży.
Drożdże rozkruszyłam, wsypałam 1 łyżkę mąki,  1 łyżeczkę cukru, wlałam ciepłe (nie może być gorące) mleko. Wymieszałam,  przykryłam ściereczką  i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.


Kiedy rozczyn potroił swoją objętość zabrałam do przygotowania ciasta.
Mąkę wsypałam do miski miksera i dodałam pozostałe składniki, czyli: żółtka,  ocet (dodanie jego zapobiega  wchłanianiu tłuszczu podczas smażenia), roztopione, wystudzone masło, cukier, cukier z wanilią i aromat. Na koniec wlałam wyrośnięty rozczyn drożdżowy.


Teraz trzeba dobrze wyrobić ciasto.  Jeśli robi się to za pomocą haka w mikserze, to sprawa jest uproszczona. Jeśli ręcznie to trochę potrwa. Pamiętajcie, że dobrze wyrobione ciasto to więcej niż połowa sukcesu. Ciasto ma być tak wyrobione, żeby odchodziło od ręki i od miski.
Najlepiej nie dosypywać mąki w trakcie wyrabiania, wówczas nasze pączki będą puszyste. Kiedy osiągniemy nasz zamierzony cel to już z górki  J
Wyrobione ciasto przełożyłam wysmarowanej (delikatnie) olejem  miski,  przykryłam ściereczką i pozostawiłam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 2 godziny. Kaloryfery grzeją, więc nie było problemu. Ciasto pięknie wyrosło.


Wyrośnięte ciasto przełożyłam na oprószoną mąką deskę, szybko wyrobiłam.
Z ciasta odrywałam małe porcje ciasta. Zważyłam jedną porcję, ok. 50 g. I wg tego „wzorca” formowałam kolejne porcje ciasta  na każdy pączek.
Placuszki lekko spłaszczyłam, na każdym ułożyłam łyżeczkę konfitury. Zlepiłam brzegi bardzo dokładnie, żeby podczas wysmażania pączki się nie otworzyły.


Wszystkie pączki przełożyłam na papier do pieczenia, przykryłam ściereczka i zostawiłam na około godzinę do wyrośnięcia.


W szerokim rondlu rozgrzałam olej. Kiedy był już gorący, około 170 °C, wrzuciłam kawałeczek ciasta, żeby sprawdzić, czy tłuszcz jest odpowiednio rozgrzany. Jeśli ciasto  zaskwierczy  i dosyć szybko, do 1 minuty rumiane wypłynie  na powierzchnię, to można  przystąpić do smażenia pączków.

Wkładałam je pojedynczo i tyle sztuk, aby luźno pływały w tłuszczu. Kiedy przyrumieniły się, odwróciłam na drugą stronę, następnie wyjęłam łyżką cedzakową na papierowy ręcznik, żeby osączyć z nadmiaru tłuszczu.


Zrobiłam lukier z 3 łyżek wody i ok. 1 szklanki cukru pudru. Dobrze roztarłam, żeby nie było grudek i polukrowałam pączki. Najlepiej jeśli są ciepłe.


A jeśli już przestygną, można je upudrować cukrem  pudrem




Pączki, jakie kto woli i można zjeść do woli...
Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...