poniedziałek, 31 grudnia 2018

Życzenia na Nowy Rok 2019


Niedługo pożegnamy Stary Rok, bo Nowy już czeka, żeby go powitać.
Jaki był Stary? Dobry? Zły? Nie ważne. Ważne, żeby ten Nowy był lepszy, radośniejszy i niech spełnią się nasze życzenia
Dlatego Wszystkim Wam życzę

Szczęśliwego Nowego 2019 Roku


(zdjęcie pochodzi z internetu)

Pięknie dziękuję wszystkim za życzenia które od Was otrzymałam :)
Bawcie się wspaniale i bądźcie w szampańskim nastroju :)





sobota, 29 grudnia 2018

Babeczki/kominki migdałowe z kremem waniliowo-cynamonowym

Święta, święta i już po...
Było miło i radośnie  a przede wszystkim rodzinnie. W Święta najważniejsze  są rodzinne  spotkania. A dla dzieci najważniejsze są oczywiście prezenty pod choinką.
Ile radości, ile niespodzianek dla każdego, kiedy rozwija się piękny, kolorowy papier pod którym kryją się te niespodzianki.
Ja, jak przypuszczam większość z Was, byłam zadowolona z prezentów, które dostałam. Chyba byłam grzeczna, bo paczek było kilka J W jednej z nich znalazłam min. pudełko z foremkami silikonowymi do pieczenia ciasteczek w kształcie kominków.
To mnie zmobilizowało, żeby jak najszybciej pochwalić się nowym przepisem na smaczny deser. Można upiec na Sylwestra, Nowy Rok, albo zwyczajnie na weekend




Składniki  na ciasto (na 6 szt):
150 g mąki
80 g masła pokrojonego w kostkę
70 g cukru
1 jajko
60 g mielonych migdałów
1 łyżeczka domowego cukru waniliowego 
szczypta soli






Składniki na krem:
120 g śmietanki kremówki 30%
1 łyżeczka domowego cukru waniliowego
½ łyżeczki cynamonu









Wykonanie ciasta:
Mąkę przesiałam do miski. Dodałam masło pokrojone w kosteczkę i razem posiekałam. Dodawałam pozostałe składniki, tj. migdały, cukier, sól i cukier waniliowy. Wymieszałam wszystko razem, a na końcu wbiłam jajko  (miało 2 żółtka).
Wymieszałam, szybko wyrobiłam i zagniotłam gładkie ciasto. Utworzyłam kulę, zawinęłam w folię i wstawiłam na godzinę do lodówki.


Piekarnik włączyłam na 170 °C (termoobieg).
Foremki silikonowe przepłukałam zimną wodą.


Ciasto po wyjęciu z lodówki podzieliłam na 6 równych części.
Każdą część ciasta wkładałam do foremek/kubeczków tak, aby wypełniło całą wewnętrzną powierzchnię ok.  5 mm poniżej górnej krawędzi. Mocno docisnęłam, żeby na spodzie nie utworzyły się pęcherzyki powietrza.
Foremki ustawiłam na blaszce wyścielonej papierem do pieczenia i wstawiłam do gorącego piekarnika na około 20 minut.


Po wystudzeniu babeczek (w foremkach silikonowych), delikatnie je wyjęłam lekko naciskając wgłębienie od dołu wysuwając foremkę/ kubeczek do góry.


Czas na  krem waniliowo-cynamonowy
Śmietankę ubiłam na puch, dodając pod koniec ubijania cukier waniliowy i cynamon.
Krem przełożyłam do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki i wcisnęłam w miejsca "kominkowe" czyli we wgłębienia babeczek.
Na wierzchu posypałam dekoracyjnie kolorową posypką.



Po przekrojeniu babeczek, ukazał się krem w całym "kominie"



Babeczki upiekły się doskonale. Wyglądają imponująco, jak kominy. Smakują jak ciasteczka i są chrupiące.  Krem nieprzesłodzony z wyczuwalną nutą cynamonu.
Przekonajcie się sami. Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys




Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzi mi miło, jeśli zostawisz komentarz...





sobota, 22 grudnia 2018

Wesołych Świąt... Boże Narodzenie 2018

Mikołaj już pukał do naszych drzwi i obdarzył wszystkich grzecznych wspaniałymi prezentami.
Teraz z wypiekami na twarzy oczekujemy pierwszej gwiazdki.




Święta już zbliżają się dużymi krokami. 
Zaraz będą, a Wy... jesteście już przygotowani na ten wyjątkowy czas?
Z tej okazji życzę Wam Kochani:
Zdrowych, Szczęśliwych i Rodzinnych Świąt,
Cieszcie się takimi chwilami, bo są jedyne, wyjątkowe...





Pięknie dziękuję wszystkim za  życzenia świąteczne i noworoczne, które od Was do mnie doszły z różnych stron i różną drogą. Serdecznie Was pozdrawiam, Krys :)





czwartek, 20 grudnia 2018

Ryba po japońsku

Święta tuż, tuż. Menu już gotowe. Większość potraw też jest pewnie gotowych, np. pierogi, uszka... A jak tam u Was pomysł na ryby, np. karpie, śledzie? A może zainteresuje Was jeszcze jeden przepis na rybę? Już spieszę się, żeby zdążyć przekazać Wam bardzo, bardzo smaczną wersję na rybę (może też być świąteczna). Jest to ryba po japońsku. Nie wiem skąd taka nazwa. Ale w końcu nie o nazwę tutaj chodzi, tylko o smak. Przepis dostałam, żeby go wypróbować. Od razu mi się spodobał. Zanim go sama przetestowałam, wprowadziłam kilka zmian i powstała moja wersja na rybę po japońsku. Smak obłędnie pyszny. Warto zrobić i na Święta i na Nowy Rok i.... Polecam :)




Składniki:
500 g ulubionej ryby (ja użyłam filet z dorsza)
6 pełnych  łyżek mąki
1 jajko
ok. ½ szklanki wody
sól i pieprz
sok z połówki cytryny (brak na zdjęciu)






Warzywa:
4 cebule
6–7 szt. ogórków np. z zalewy musztardowej lub konserwowych
mały słoik papryki konserwowej




Sos:
ok. 1,5 szklanki wody
100 ml oleju
3 łyżki octu
3 łyżki keczupu łagodnego
3 łyżki cukru
3 łyżki koncentratu pomidorowego
3 listki laurowe
6 ziarenek ziela angielskiego
sól do smaku



Wykonanie:
Filety rozmroziłam, opłukałam i wysuszyłam ręcznikiem papierowym.
Cebulę pokroiłam w pół krążki (potem ją sparzyłam wrzątkiem i odcedziłam), ogórki pokroiłam w cienkie słupki a paprykę w paseczki.


Następnie rybę pokroiłam w kawałki, posoliłam, oprószyłam pieprzem i skropiłam cytryną.
Odstawiłam.






Zrobiłam  sos
Wszystkie składniki przełożyłam do rondelka. Wymieszałam i wstawiłam na małym gazie do gotowania.
Po chwili rondelek zdjęłam z ognia i zostawiłam żeby zalewa wystygła.









Zajęłam się rybą.
Mąkę, jajko i wodę zmiksowałam, żeby powstało gęste ciasto jak na naleśniki.
Na patelni rozgrzałam olej. Kawałki ryby zanurzałam w cieśnie naleśnikowym i przekładałam na gorący tłuszcz. Smażyłam na złoty kolor z obu stron.


Czas na etap końcowy, czyli z poszczególnych składników zrobić końcowe pyszne danie.
Na dno szklanego naczynia ułożyłam warstwę ryby.
Następnie rozłożyłam połowę warzyw: cebulę, ogórki i paprykę.
Kolejna warstwa to znów ryba i warzywa.
Teraz wszystko zalałam sosem.


Przykryłam i wstawiłam do lodówki. Najlepiej na dwa dni, żeby wszystkie smaki się dobrze ze sobą połączyły.
A za dwa dni... popatrzcie sami jak wygląda tak wspaniale przygotowana ryba


Teraz pozostaje tylko rozkoszować się tym wspaniałym smakiem.







Podoba się Wam? Zachęciłam Was? A może znacie tak przygotowaną i podaną rybę? Ja z pewnością ją zrobię ponownie, bo po tamtej nie ma śladu. Was też zachęcam i życzę SMACZNEGO! Krys







Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...


czwartek, 13 grudnia 2018

Schab pieczony z warzywami

Dla amatorów pieczonego chudego mięsa mam propozycję. Ciekawą. Alternatywną, bo tym razem upiekłam dwie pieczenie w jednym ogniu... W istocie. Bo tak upieczona pieczeń może być podana zarówno na gorąco do ziemniaczków jako danie główne. Może też być alternatywą dla wędliny, tyle, że domowej.
Mięso jest kruche, nie jest suche, pachnące warzywami i co najważniejsze... bardzo smaczne.  


Składniki:
1,80 kg schabu wieprzowego bez kości
2, 3 cebule (ilość wg uznania)
kilka pieczarek (ilość wg uznania)
kolorowe papryki (ilość wg uznania)
sól (morska)
pieprz (kolorowy)
majeranek

Ponadto:
olej do smażenia
sznurek bawełniany do obwiązania schabu



Wykonanie:
Schab umyłam i osuszyłam papierowym ręcznikiem.
Nakłułam nakłuwaczem całe mięso z każdej strony. Wówczas po upieczeniu będzie bardziej soczyste i aromatyczne.
Obsypałam solą i pieprzem a na koniec wtarłam majeranek.
Teraz schab obwiązałam sznureczkiem formując przy tym,  żeby nabrał ładnego kształtu i żeby był ścisły. Przykryłam i wstawiłam do lodówki na około godzinę.


W rondlu roztopiłam olej i na gorący włożyłam mięso.
Obsmażyłam szybko z każdej strony, żeby się białko ścięło.


Piekarnik włączyłam na 180 °C (g/d)
Mięso przełożyłam do naczynia żaroodpornego. Polałam na wierzchu tłuszczem z patelni (około 5 łyżek) i dodatkowo 3 łyżkami wody i wstawiłam pod przykryciem do nagrzanego piekarnika na około 1,5 godziny.
W tym czasie cebulę pokroiłam w pół krążki, paprykę w paseczki a pieczarki przekroiłam na ćwiartki.


Wszystkie warzywa przełożyłam na rozgrzaną patelnię na tłuszcz pozostały po obsmażeniu schabu. Delikatnie zeszkliłam. Chodzi o to, żeby się nie przypiekły. Przyprawiłam do smaku solą i pieprzem.


Starałam się, żeby mięso równomiernie się piekło, dlatego czas od czasu wyjmowałam z piekarnika o odwracałam na drugą stronę i ponownie wstawiałam do piekarnika.
Kiedy minął czas pieczenia, wyjęłam mięso i obłożyłam je warzywami z patelni równomiernie je rozkładając.


Mięso przykryłam i ponownie wstawiłam do piekarnika na jeszcze około 20 – 30 minut.
Po upieczeniu, wyłączyłam piekarnik i zostawiłam mięso przy uchylonych drzwiczkach.
Po wyjęciu z piekarnika zostawiłam do przestudzenia


Tak upieczone mięso podać na dwa sposoby.  
Na ciepło jako danie główne, pokrojone w grube plastry i obłożone aromatycznymi warzywami z pieczenia


Albo.... pokrojone w cienkie plastry podane na zimno do pieczywa



Mam nadzieję, że taki schab zadowoli wasze gusta i trafi w Wasze kubki smakowe. Jeśli zdecydujecie się na taką pieczeń... Życzę SMACZNEGO!  Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...


piątek, 23 listopada 2018

Mini gołąbki w kapuście pekińskiej z kaszą gryczaną i pieczarkami

Jak już zauważyliście, lubię szukać nowych smaków. I tym razem też coś pokombinowałam. Miałam ochotę na gołąbki. Takie klasyczne, z ryżem i z mięsem.  Dawno nie robiłam. Ale pomyślałam, żeby coś dodać, coś zmienić i zrobiłam wszystko inaczej.
Białą kapustę zamieniłam na pekińską, zamiast ryżu dałam kaszę gryczaną, a mięso zastąpiłam pieczarkami, zamiast gołąbków dużych, zrobiłam... mini 


Składniki:
2 szt. kapusty pekińskiej
450 g kaszy gryczanej prażonej
1 l bulionu warzywnego
120 g pieczarek
2  średnie cebule
2 łyżki oleju do kaszy
+ 2 łyżki oleju do cebuli
1 jajko
sól
świeżo zmielony pieprz


Wykonanie:
Kaszę opłukałam w zimnej wodzie.
W rondlu zagotowałam 0,5 l bulionu. Wsypałam kaszę. Wymieszałam. Kiedy bulion z kaszą zaczął się gotować, zmniejszyłam ogień i zostawiłam na małym, pod przykryciem. Ma się lekko gotować przez 15 minut.  Rondel z kaszą zdjęłam z ognia i odstawiłam , żeby kasza jeszcze bardzie napęczniała i stała się miękka, jedwabista...


Cebulę drobno posiekałam, pieczarki po oczyszczeniu również drobno posiekałam. Dla ułatwienia zrobiłam to za pomocą blendera.
Na patelni rozgrzałam 2 łyżki oleju,  wrzuciłam cebulę, żeby się lekko zeszkliła, dodałam pieczarki i wymieszałam. Chwilę się dusiło. Przyprawiłam jeszcze do smaku solą i pieprzem i oprószyłam ziołami. Całość przełożyłam do kaszy. Pyszny farsz.


Na koniec wbiłam jeszcze jajko, oprószyłam ziołami.   
Wymieszałam i farsz gotowy.


Czas przygotować liście kapusty do moich gołąbków.
Z kapusty odcięłam część z głąbem pozostawiając same liście.
W dużym rondlu zagotowałam wodę.
Liście kapusty pekińskiej są delikatne, dlatego wkładałam je tylko na moment do gorącej wody, żeby lekko zmiękły. Szybko wyjęłam, odsączyłam z wody.


Na każdy liść kładłam łyżeczkę farszu i zwijałam jak klasyczne gołąbki, tyle że mini...


Gołąbeczki gotowe.
Przełożyłam je do garnka z wkładem z sitkiem (do gotowania na parze). Wkład postawiłam na garnku, do którego wlałam resztę bulionu i wstawiłam do gotowania. 
Bulion pod gołąbkami zawrzał, zmniejszyłam ogień do minimum i tak pozostawiłam na około 20 - 30  minut.
W końcu wszystko w tych mini gołąbkach było gotowane, więc nie ma potrzeby przegrzewać ich ponad to, co konieczne.


Gołąbki wyłożyłam na półmisek i od razu podałam.




No, cóż kolejny smaczny obiad zrobiony. Zupełnie coś innego, inny smak a jakże trafny pomysł. Spróbujecie? Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys



Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...



wtorek, 6 listopada 2018

Chleb pszenny... dwie mąki, z chrupiącą skórką

Piekę domowe bułki, chleby, rogale. Nie ma to jak domowe pieczywo. A do tego jeśli można upiec rano i mieć świeżutkie na weekendowe śniadanie... to już pełnia szczęścia, prawda?
Tak właśnie zrobiłam w ostatnią sobotę. Ale szukając nowych smaków, postanowiłam upiec chleb ze zmieszanymi dwoma rodzajami mąki, dodałam jeszcze otręby owsiane i ziarna słonecznika. Pomyślałam, że skoro robię coś nowego, to koniecznie muszę się z Wami tym pomysłem podzielić. Dlatego szybko przygotowałam moje domowe „studio” i zabrałam się do pracy.
Przekonajcie się jak pięknie i szybko powstał chleb. Wizualnie można go ocenić, ale smak... uwierzcie na słowo, że warto go było upiec



Składniki:
400 g mąki pszennej Typ 650
400 g mąki pszennej Typ 550
3 łyżki oleju
25 g świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
2 łyżeczki soli
100 g otrąb owsianych (niepełna szklanka)
50 g ziarna słonecznika
ok. 300 ml ciepłej wody



Wykonanie:
W miseczce wymieszałam trochę wody, wsypałam cukier, dodałam pokruszone drożdże i dokładnie wymieszałam, żeby się rozpuściły.
Do miski przesiałam mąkę, dodałam rozpuszczone drożdże i wymieszałam, ale nie musi to być dokładnie wyrobione ciasto. 
Ilość dodanej wody zależy od konsystencji ciasta powstałej w czasie wyrabiania.
Wsypałam otręby i ziarna słonecznika. Ponownie wymieszałam.


Ciasto ma mieć konsystencję lekko klejącą, ale składniki muszą się połączyć.  
Tak wymieszane ciasto zostawiłam w misce, przykryłam bawełnianą ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce (koło kaloryfera) na około 1,5 godziny, żeby wyrosło.


Wystarczyła tylko godzina i ciasto potroiło swoją objętość


Piekarnik nagrzałam do temperatury 220 °C (g/d)
Do gorącego piekarnika wstawiłam naczynie żaroodporne na około 10 minut, żeby się ogrzało.
Wyrośnięte ciasto przełożyłam na deskę i rozłożyłam, następnie złożyłam na pół. Rozciągnęłam, lekko przygniatając i znów złożyłam na pół.  Powtórzyłam jeszcze raz a potem zaczęłam formować ciasto na kształt bochenka.
Temperaturę piekarnika zmniejszyłam do 200 °C (g/d).
Ciasto przełożyłam do nagrzanego naczynia żaroodpornego. Przykryłam przykrywką i wstawiłam do gorącego piekarnika na około 30 - 40 minut.
Chleb ładnie wyrósł i lekko się zarumienił.
Teraz zdjęłam przykrywkę, temperaturę zmniejszyłam do 180 °C i zmieniłam grzanie na dół i zostawiłam jeszcze do pieczenia na około 20 minut.
Upieczony chlebuś wyjęłam z piekarnika


Następnie chleb przełożyłam na kratkę, żeby odparował i pomału się studził


Był jeszcze zbyt świeży, kiedy go przekroiłam, ale co tam. Już nie mogłam się doczekać, żeby spróbować




Wspaniały, domowy chleb. Kolejny. Każdy następny jest inny od poprzedniego, które piekłam. Żeby się przekonać, który smakuje lepiej, inaczej... trzeba samemu zrobić. Życzę SMACZNEGO! Krys


Inne przepisy na domowe pieczywo znajdziecie tutaj


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...