Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Faworki luksusowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Faworki luksusowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 lutego 2018

Faworki luksusowe

Wiem, wiem... dawno mnie nie było. Ale cóż... życie. Już jestem. Już wracam. Mam nadzieję, że jesteście ze mną, bo ja jestem dla Was :)

Szał faworkowy i pączkowy już się zaczął. Faworki są pyszne i właściwie jemy je przez cały rok, bo są smaczne, bo większość z nas je lubi, bo łatwo się je robi, bo kiedy wysmaży się ich całą górę to kuszą swoim wyglądem i znikają w oka mgnieniu.
Ale... jakie teraz faworki smażymy? Które są najlepsze? Które królują na naszych stołach? Jakie są najbardziej popularne?
Co się kryje pod nazwą: faworki wyśmienite, chrust, faworki drożdżowe, faworki domowe? Nie wiadomo. Wszystkie smakują wyjątkowo i pięknie wyglądają.
Ja dzisiaj zapraszam Was na ... faworki luksusowe. Dlaczego tak je nazwałam? Jak już spróbujecie, z pewnością zagadka się wyjaśni. Podpowiem, że zawierają dużo dobrych składników: dużo żółtek, śmietanę, masło, rum... Natomiast nie zawierają cukru. Ale co tam, nie będę trzymać Was w niepewności. Po prostu zapraszam do przepisu na moje luksusowe faworki...


Składniki:
500 g mąki pszennej
100 ml gęstej, słodkiej śmietany
7 żółtek
2 jajka
40 g masła
1 łyżeczkę ekstraktu waniliowego (jak kto woli)
20 ml rumu
szczypta soli

Ponadto:
1 l oleju do smażenia faworków
cukier puder do posypania

Wykonanie:
Mąkę przesiałam na deskę, dodałam sól. Zrobiłam dołek, do którego wlałam jajka i żółtka,  dodałam masło i śmietanę, wlałam rum i ekstrakt waniliowy. Wszystko wymieszałam i wyrobiłam, żeby  ciasto stało się gładkie. Przykryłam ściereczką i odstawiłam na około 15 – 20 minut, żeby odpoczęło.



Po tym czasie dokładnie wyrobiłam ciasto, żeby było jedwabiste i lśniące. Następnie wałkowałam, składałam i znów wałkowałam. Chodzi o to, żeby podczas takiego wałkowania i składania wtłoczyć jak najwięcej powietrza, dzięki czemu nasze faworki będą delikatniejsze i bardziej kruche. Czynność tę powtarzałam do czasu, aż na jego powierzchni powstały pęcherzyki powietrza.
Ponownie ciasto zawinęłam w ściereczkę i wstawiłam na około 45 minut do lodówki.


Ciasto  odkrawałam po kawałku i każdą porcję bardzo cieniutko rozwałkowywałam. Nie miałam potrzeby podsypywać mąką, ponieważ ciasto było bardzo jedwabiste. Wykrawałam radełkiem paski 15 x3 cm. Każdy pasek nacięłam na środku wzdłuż na długości około 4-5 cm i delikatnie przewinęłam jeden koniec przez nacięcie.



W rondlu rozgrzałam olej do temp. 170° C.  Wkładałam po 4 sztuki faworków. Smażyłam je z obu stron. Wyjmowałam i układałam na tacy wyłożonej papierowym ręcznikiem, żeby osączyć je z nadmiaru tłuszczu.
Następnie wyłożyłam na talerz, obficie obsypałam cukrem pudrem (bo ciasto nie zawiera cukru) i już można było rozkoszować się tymi pysznymi faworkami.






Czy już zdecydowaliście się na smażenie faworków? Myślę, że Was zachęciłam :) Życzę SMACZNEGO! Krys


Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...