Miałam znów szczęście, że zostałam
obdarowana sporą ilością brzoskwiń z własnego ogrodu. Najpierw zajadaliśmy się
tymi wspaniałymi owocami, ale postanowiłam też część przeznaczyć do wypieku
ciasta.
Co by tu upiec? Czy coś co już
znamy, czy iść w kierunku nowości? Zaczęłam kombinować ze składnikami jakie
miałam w lodówce. Przypomniało mi się, że kiedyś jadłam u koleżanki ciasto niby
sernik, niby pianka zrobiona z jogurtów. W lodówce zawsze mam jogurty typu
greckiego, w zamrażarce mam zamrożone
białka, wzięłam więc te w ilości 5 sztuk, a resztę składników dodawałam podczas
„tworzenia” mojego ciasta. Dlatego też nie zrobiłam zdjęcia składników, bo
dodawałam je w trakcie pieczenia
Składniki na spód ciasta:
500 g mąki pszennej krupczatki
1 łyżeczka proszku do
pieczenia
100 g cukru (ok. ½ szklanki)
125 g margaryny (zimna, z
lodówki)
130 g masła (zimne z lodówki)
2 jajka (zimne, z lodówki)
1 żółtko (zimne, z lodówki),
białko odłożyć
Składniki na masę
jogurtową:
6 sztuk białek
szczypta soli
200 g cukru (ok. 1 szklanka)
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 opakowania budyniu
śmietankowego (proszek po 40 g)
3 opakowania jogurtu typu
greckiego po 400 g
8 sztuk dużych dojrzałych
brzoskwiń
Wykonanie:
Suche składniki na kruche
ciasto (mąka, proszek do pieczenia i cukier) przesiałam do misy miksera i
wymieszałam.
Margarynę i masło pokroiłam w
kostkę i dodałam do suchych składników. Wymieszałam. Utworzyła się masa
przypominająca piasek.
Dodałam jajko i żółtko.
Wymieszałam. Zrobiła się kruszonka. Przełożyłam ją na deskę i szybko wyrobiłam ręką, żeby składniki
utworzyły się w jedną bryłę. Podzieliłam ją na dwie części 1/3 i 2/3. Obie zawinęłam w folię. Większą część włożyłam na
godzinę do lodówki, a mniejszą do zamrażarki.
Piekarnik włączyłam na 180 °C.
Foremkę do pieczenia (25cm
x 36 cm) wyłożyłam papierem.
Na dnie foremki rozłożyłam
pokrojone w plastry ciasto (większą część) i dokładnie zlepiłam, żeby powstał
równy spód. Nakłułam widelcem i wstawiłam do gorącego piekarnika na około 25-30
minut, do czasu aż się ciasto zarumieniło.
Po upieczeniu zostawiłam, żeby
wystygło.
Czas na masę jogurtową.
Ale, najpierw obrałam
brzoskwinie ze skórki, i pokroiłam je w kostkę.
Białka ubiłam z odrobiną soli
na puszystą pianę. Najpierw na mniejszych obrotach miksera, a po chwili na
większych, wsypując partiami cukier. Piana zwiększyła swoją objętość
wielokrotnie i stała się puszysta.
Teraz czas na dodanie
pozostałych składników: mąką ziemniaczana,
budyń w proszku i cukier waniliowy. Znów wszystko wymieszałam. Na koniec
dodałam partiami jogurt. Całość delikatnie wymieszałam łopatką, tylko do
połączenia składników.
Na wystudzony spód ciasta
wyłożyłam kilka łyżek masy jogurtowej, rozłożyłam na niej cząstki brzoskwiń i lekko
je wmieszałam w masę. Następnie wyłożyłam pozostałą masę jogurtową i wygładziłam.
Piekarnik znów włączyłam na 180
°C.
Na tarce jarzynowej starłam
zamrożoną część ciasta wprost do foremki. Wiórki startego ciasta równomiernie rozłożyłam
na całej powierzchni, delikatnie przygładziłam dłonią i wstawiłam do gorącego
piekarnika na koło godzinę, do czasu kiedy wierzch się zarumienił.
Po wyjęciu z piekarnika,
obficie posypałam cukrem pudrem.
Teraz już można było częstować
moich łasuchów
Pięknie upieczone i wyrośnięte
ciasto w smaku przypomina sernik. Ale jest delikatniejsze. Niby pianka, niby
sernik, a jednak... jogurtowiec.
Czy zachęciłam Was tym wypiekiem?
Mam nadzieję, że tak. Polecam i życzę SMACZNEGO! Krys
Dziękuję za odwiedziny
na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...