Niebawem święta. Pasztet, a
piekłam ich już kilka rodzajów, koniecznie musi się znaleźć na świątecznym stole.
Dzisiaj kolejny pasztet, jaki zrobiłam i kolejny jaki smakuje wyjątkowo. Do
mojego pasztetu dodałam wszystko, co gotowało się z mięsem, czyli wszystkie
warzywa, a nawet przyprawy, które znalazły się w maszynce podczas mielenia.
To, co? Zaczynamy...
Składniki:
500 g karczku
500 g tłustego surowego boczku
250 g wołowiny
½ tuszki kurczaka (lub kury)
150 g wątróbki drobiowej
5 jajek
2 bułki
Warzywa:
2 marchewki
pietruszka
kawałek selera
1 cebula
kilka grzybków suszonych
i przyprawy:
gałka muszkatołowa, ziarenka pieprzu, pieprz czarny
mielony, sól, imbir w proszku, ziele
angielskie, cynamon mielony, goździki, ziarenka jałowca
Wykonanie:
Mięso umyłam, pokroiłam na
kawałki, włożyłam do dużego garnka.
Wątróbkę na razie zostawiłam.
Warzywa obrałam, opłukałam i
również dołożyłam do mięsa razem z namoczonymi grzybkami.
Mięso i warzywa zalałam zimną wodą,
do takiej wysokości, żeby nie przykrywała mięsa. Wstawiłam do gotowania do miękkości na średnim
ogniu (około 2 godziny).
Pół godziny przed końcem
gotowania odlałam szklankę wywaru i do gorącego włożyłam oczyszczoną,
opłukaną i pokrojoną w paseczki
wątróbkę. Zaparzyłam ją (bez gotowania ) około 5 minut.
Mięso i warzywa wyłożyłam na durszlak,
żeby ociekły i wystygły. Wywar też przecedziłam i zostawiłam. Bułki namoczyłam
w wywarze, odcisnęłam .
Mięso oddzieliłam od kości. Wyrzuciłam kości i skórę.
Wszystko pozostałe zmieliłam w maszynce na drobnym sitku.
Wszystko pozostałe zmieliłam w maszynce na drobnym sitku.
Do masy wbiłam jajka i dobrze wymieszałam.
Jeśli masa jest zbyt gęsta, można po trochu dolewać
wywar.
Teraz czas na przyprawienie pasztetu.
Trzeba stopniowo „dosmaczać” dodając przyprawy i próbować. Pasztet ma mieć
wyrazisty smak.
Masę wyłożyłam do foremek. Użyłam foremek jednorazowych. Nie trzeba ich smarować tłuszczem.
Natomiast foremki/keksówki,
jakie mamy w domu, należy wysmarować tłuszczem i obsypać bułką tartą.
Piekarnik włączyłam na 180 °C i kiedy był już gorący, włożyłam do niego foremki i piekłam około 1 godzinę, do czasu kiedy wierzch się zarumienił.
Trzeba sprawdzić patyczkiem.
Po upieczeniu, pasztet wyjęłam
z piekarnika i zostawiłam do całkowitego wystudzenia.
Potem wstawiłam w foremkach do
lodówki (na całą noc), żeby pasztet stężał.
Upiekł się doskonale, miał bardzo dobrą konsystencję, więc bez kłopotu dał się pokroić na „kromeczki”.
* Jeżeli
nie macie zamiaru piec wszystkiego od razu, można np. jedną foremkę z masą pasztetową (surową) zamrozić. Tak pozostawioną w zamrażarce masę można przechowywać do dwóch tygodni,
Przed upieczeniem, należy ją wyjąć i zostawić na około 8 – 10 godzin, żeby się masa
rozmroziła i dopiero potem wstawić do gorącego piekarnika na około 1 godzinę.
Można też zamrozić pasztet upieczony. Po wystudzeniu, zimny pasztet pokroiłam
na kromeczki ok. 1 cm i przełożyłam listkami papieru (wycięte z papieru do
pieczenia), układając w piramidkę. Potem zawinęłam w folię i włożyłam do zamrażarki.
Ale póki co, mój pasztet wyłożyłam
na półmisek.
Który pasztet z mojego zestawu
PASZTETÓW zrobicie? Pozostawiam to
do Waszej decyzji.
Co by nie mówić, wiadomo, że
ten domowy jest zawsze najlepszy. Zróbcie i upieczcie, a ja życzę SMACZNEGO! Krys
Dziękuję za
odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...
domowy pasztet, rewelacja, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zrobię pasztet jarski i z żurawiną. Te najbardziej nam smakują. Ale tutaj widzę taki pasztet, który chyba też pojawi się na stole świątecznym. U nas w domu prace na święta są podzielone, bo ja piekę pasztety i babki a moje dwie siostry wędliny a mamusia żurek. Ale będzie smacznie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Koszalina, Aneta :)
Pasztety piekę przez cały rok. Nie kupuję wędlin, dlatego tak robię. Z Twojego bloga przerobiłam już wszystkie pasztety i nie mam faworyta. Wszystkie smakują. Teraz czas na nowość. Już wiem, że upiekę ten pasztet. Ładnie wygląda. I znając Twoje przepisy, wiem że się nie zawiodę w smaku.
OdpowiedzUsuńSłonecznego dnia życzę :)
Przepysznie wygląda. Lubię pasztety z dodatkiem warzyw. Piekłam już z soi i z soczewicy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł na zamrożenie upieczonego pasztetu. Kiedyś zamroziłam w kawałku a po rozmrożeniu, kiedy go kroiłam kruszył się. Zawsze piekę pasztety (nawet z Pani przepisu), ale mroziłam surowy, potem go piekłam. Teraz wykorzystam ten sposób :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam domowe pasztety! ten jest jak dla mnie idealny:)
OdpowiedzUsuńPychotka!
OdpowiedzUsuńDomowy pasztet - nie ma nic lepszego. Fajny sposób na mrożenie:)
OdpowiedzUsuńPasztety piekę nagminnie i troszkę nam się przejadły:)
OdpowiedzUsuńale takie domowe są wyjątkowo smaczne:)
Poddaje się, jednak przepis dla mnie jest zbyt trudny do wykonania, bo nie mam m.in. maszynki do mięsa, ale gotowy wyrób wygląda bardzo smacznie ;)
OdpowiedzUsuńPięknie ci wyszedł ten pasztet. Zresztą domowe pasztety są najpyszniejsze :)
OdpowiedzUsuńOj zjadłoby się taki pasztet <3
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie. Zjadłabym. Idealny na święta :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam domowe pasztety :-)
OdpowiedzUsuńKrysiu, każdy Twój przepis do zapamiętania. Lubie pasztety ale rzadko jem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, buziaki...
Krysiu, dokładnie tak robię pasztet!!! :D tylko jeszcze białka ubijam na sztywną pianę i na końcu delikatnie mieszam :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńPasztet jak malowany. Robię bardzo podobny, tylko białka ubijam przed dodaniem do mięsa.
OdpowiedzUsuńdomowy pasztet smakuje wybornie :)
OdpowiedzUsuńWspaniały przepis. Uwielbiam pasztety, szczególnie z warzywami. :)
OdpowiedzUsuń