Przepis na te smaczne i
wyjątkowo delikatne kotleciki wypatrzyłam przypadkowo w TV, w jakimś programie
kulinarno-podróżniczym. Od razu mi się
spodobał i starałam się jak najwięcej z niego zapamiętać, żeby zrobić te kotleciki na obiad. Potem z ciekawości poszukałam w necie i
znalazłam przepis... tutaj.
Zależało mi na przepisie oryginalnym, a znalazłam „po drodze” wiele innych przepisów
na... kotleciki szwedzkie, ale wszystkie odbiegały od tego, jaki stosuje się w
Szwecji w restauracjach.
Mam nadzieję, że przepis jaki
podaję jest przynajmniej bardzo zbliżony do oryginału.
Składniki:
400 g cielęciny
3 żółtka
200 ml słodkiej, gęstej śmietanki (18%)
sól
biały pieprz
3 łyżki masła klarowanego do smażenia
bułka tarta do panierowania
Do podania:
zielony groszek
konfitura z borówki
Wykonanie:
Mięso umyłam, zmieliłam 3 razy, przełożyłam do miseczki i
wstawiłam do lodówki na przynajmniej 3-4 godziny, żeby się bardzo dobrze
schłodziło.
Do mięsa wsypałam około 1,5 łyżeczki soli i dodałam żółtka (zimne, z lodówki).
Śmietankę lekko ubiłam, żeby
nabrała puszystości, porcjami dodałam do mięsa. Lekko wymieszałam drewnianą łyżką. Odstawiłam na chwilę, żeby odpoczęło.
Najlepiej w lodówce.
W tym czasie przygotowałam w naczyniu
bułkę tartą do panierowania.
Na patelni rozgrzałam masło
klarowane.
Masę mięsną podzieliłam na 4
porcje.
Zwilżonymi dłońmi nabierałam
po jednej porcji, ukształtowałam na okrągłe placuszki i układałam na gorącej
patelni. Piekłam około 4 minuty z każdej strony na złoty kolor.
Piekarnik włączyłam na 180 °C.
Usmażone kotleciki przełożyłam
do naczynia żaroodpornego. Przykryłam i wstawiłam do gorącego piekarnika na około
15 minut.
Po wyjęciu od razu podałam na stół.
Kotleciki szwedzkie „wallenbergare” podaje się z
ziemniakami puree polane stopionym masłem z patelni i zielnym groszkiem.
Jeśli już mają być jak w oryginale, tak też ja podałam.
Wspaniała propozycja na niedzielny, może... na świąteczny
obiad.
Zróbcie i przekonajcie się jak smakują te kotleciki.
Życzę SMACZNEGO! Krys
Dziękuję za
odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz...
będą idealne po świętach, takie lżejsze :)
OdpowiedzUsuńKrysiu bardzo fajne kotleciki, muszą być pyszne. Miłego dnia kochana :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis. Nigdy nie dodawałem bitej śmietany do mięsa mielonego -ale spróbuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie wyglądają te twoje kotleciki :)Cielęcinę bardzo lubię, choć to dość rzadko spotykane mięso.
OdpowiedzUsuńKrysiu, przepis na pewno świetny, tylko że ja nie jem cielęciny...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!
U mnie cielęcinę jedzą dzieci, a my dorośli okazjonalnie ze względu na cenę. Ale cielęcina może być podana na bardzo elegancki obiad, np. na Nowy Rok. Zapisuję przepis i nie będę żałować nikomu. Zrobię te kotleciki. Pozdrawiam:) Viola
OdpowiedzUsuńSzukam ciekawego przepisu i zawsze trafię tutaj. Tak przyrządzona cielęcina to paluszki lizać. Już czuję jak jest wspaniała i delikatna. Takiego danie nie robi się na co dzień, ale przyjdzie czas że zrobię, dlatego przepis już mam wydrukowany. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMniam,bardzo delikatne ☺
OdpowiedzUsuńWiem, są pyszne! Jadłam je nie jeden raz!
OdpowiedzUsuńKrysiu, to rarytasy! muszę wypróbować bo już mi zapachniało :) Buziaczki, kochana :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy przepis :) idealny na niedzielny lub świąteczny obiad :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis :-)
OdpowiedzUsuń