Na
niedzielny obiad dla moich gości chciałam przygotować coś klasycznego. Wybór padł
na francuską zupę czosnkową, w której główną rolę odgrywa nie czosnek a gotowane w koszulce jajko, podane na grzance i
polane bulionem czosnkowym.
Dopełnieniem fantastycznego smaku tej zupy jest ser gruyere, który starty i posypany na
wierzchu roztapia się pod wpływem ciepłego bulionu tworząc ciągnące się
niteczki.
2 główki czosnku
3 gałązki tymianku
1 łyżeczka listków tymianku
1 liść laurowy
4 duże jajka
850 ml bulionu z kurczaka
150 ml wytrawnego wermutu
3 łyżki oliwy extra virgin
odrobina oliwy do posmarowania
grzanek
czuba łyżeczka soli morskiej
pieprz
8 kromek bagietki
łyżeczka octu winnego
150 g startego sera gruyere
Wykonanie:
Czosnek podzieliłam na ząbki,
obrałam i razem z gałązkami tymianku i listkiem laurowym włożyłam do garnka i
zalałam bulionem. Wlałam wino, oliwę, sól morską i odrobinę czarnego pieprzu.
Wstawiłam na gaz i po zagotowaniu, pozostawiłam na małym ogniu około 30 minut. Przecedziłam
przez sitko, a czosnek, który pozostał na sitku przetarłam łyżką i przełożyłam
do przecedzonego wywaru. Dodałam liski tymianku. Można doprawić do smaku.
Piekarnik nagrzałam do
temperatury 180 °C (termoobieg). Kromki bagietki ułożyłam na blaszce i
zapiekłam około 5 minut, do wyschnięcia. Wyjęłam i każdą posmarowałam z obu
stron oliwą i ponownie włożyłam do piekarnika na około 10 minut, aż bagietki
podpieką się na złoty kolor.
W dużym garnku zagotowałam
wodę i zakwasiłam ją łyżka octu winnego.
Kiedy woda się zagotowała, zmniejszyłam gaz, żeby lekko bulgotała.
Zamieszałam, żeby wytworzył się wir, do którego wbijałam po jednym jajku. Po
wypłynięciu jajek na powierzchnię, oczyściłam je z nitek białka i gotowałam
około 3 minuty.
Teraz czas na podanie tego
wspaniałego bulionu. Do każdej miseczki
włożyłam po 2 kromki grzanek. Ułożyłam na nich po jednym jajku i całość
zalałam gorącą zupą. Ser do posypania podałam w osobnych miseczkach.
Ta zupa to prawdziwy balsam
dla duszy. Spróbujcie ugotować i delektujcie się...smakujcie... SMACZNEGO! Krys
Przepis na tą zupę zaczerpnęłam z książki
Annie Bell „ZUPY"
Zupa podana pięknie, elegancko i mam ochotę ją zrobić. Mam pytanie, czy aromat czosnku nie jest zbyt intensywny? A.S.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzosnek pod wpływem gotowania traci ten intensywny aromat. W zupie jest lekko wyczuwalny. W połączeniu z tymiankiem ma niesamowity smak. Zupa jest delikatna i w zależności od przyprawienia bardzo wyrazista. Pozdrawiam, Krys
lubię czosnek, więc i ta zupka by mi posmakowała:) bardzo fajna!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda , więc na pewno świetnie smakuje ! :)
OdpowiedzUsuńSpróbuję zrobić ! :)
Bardzo lubię zupę cebulową,a tak dawno nie gotowałem.Ta z jajkiem jest bardzo pomysłowa i warta zapamiętania.Pozdrawiam Christopher
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł na jesienną zupę. Smakowity antybiotyk naturalny na talerzu ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł na połączenie dobrego smaku i gustu. Znam tą zupę, ale z jajkiem to dla mnie nowość. Super :)
OdpowiedzUsuńKrysiu uwielbiam czosnek po każdą postacią.Oj, narobiłaś mi smaku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Czosnkową uwielbiam, choć robię zupełnie inaczej. Ta wersja szalenie mi się podoba, zwłaszcza z jajkiem w koszulce. Doskonały pomysł, absolutnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Hipnotyzująca jest ta zupa! Na pewno ja zrobię :)
OdpowiedzUsuńAle elegancka zupka, coś na styl cebulowej francuskiej. A to jajeczko czy nam wyjdzie oj łatwo nie będzie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zupy! Musiala smakowac wybornie, az mi sie zachcialo taka zrobic:-)
OdpowiedzUsuńZupa wyszła fantastycznie smacznie. Jejciu, dziękuję za ten przepis. Nie wiedziałam, że można taką pyszna zupę z czosnku zrobić. Jola
OdpowiedzUsuńJeszcze takiej nie jadłam , i nie wiem dlaczego , bo bardzo lubię czosnek.Twoja zupa czosnkowa - mm.....zapowiada się smakowicie , zwłaszcza przy takiej pogodzie:) Gorące zupaki najlepsze :) Po niedzieli zabiorę się do gotowania - ciekawe jaki będzie efekt :))
OdpowiedzUsuńA ja twardo informuję, że bulion nie musi być na mięchu. I gorąco zachęcam do pozbycia się go ze swojej kuchni - zwierzęta są do szanowania, a nie do jedzenia.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do jajek w koszulkach, to już komentarz lekki: polecam pojemniki do gotowania takowych. Są różne - metalowe, silikonowe... metalowe wydawały mi się bardziej "naturalne", ale silikonowe mają jednak tę zaletę, że można nacisnąć spód i jajko elegancko wyskakuje na talerz. I ogromna korzyść ze stosowania takiej foremki: gotuje się w samej wodzie. Dla mnie od tego zależała wręcz sama możliwość spróbowania jajek w koszulkach - woń octu wywołuje u mnie natychmiastowy odruch wymiotny, ale i osoby, które nie mają tak ostrej reakcji na ten zapach, często skarżą się na octowy posmaczek jajek...